Trocki Lew - Stalinizm a bolszewizm

Podstrony
 
Trocki Lew - Stalinizm a bolszewizm, Teksty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lew Dawidowicz Trocki
Stalinizm a bolszewizm
Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
WARSZAWA 2004
Lew Dawidowicz Trocki – Stalinizm a bolszewizm (1937 rok)
Esej Trockiego “Stalinizm a bolszewizm.
Przyczynek do problemu korzeni historycznych i
teoretycznych Czwartej Międzynarodówki” został
napisany 28 sierpnia 1937 roku i ogłoszony w
czasopiśmie “Biuletyn Opozycji (bolszewików-
leninowców)”, nr 58-59 (wrzesień-październik
1937 r.).
Niniejszy przekład jest pierwszą polską publikacją
tekstu dokonaną drukiem. Tekst został przełożony
z języka rosyjskiego w sierpniu 2002 roku przez
dra Cezarego Cholewińskiego, a przed publikacją
przejrzany i poprawiony przez Piotra Strębskiego.
- 2 -
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
 Lew Dawidowicz Trocki – Stalinizm a bolszewizm (1937 rok)
Reakcyjne epoki, takie jak nasza, nie tylko dezintegrują i osłabiają klasę robotniczą, izolując jej
awangardę, lecz również obniżają ogólny poziom ideologiczny ruchu i odrzucają myślenie polityczne
wstecz do etapów dawno już przebytych. W tych warunkach zadaniem awangardy jest ponad wszystko nie
dać się porwać wstecznej fali - trzeba płynąć pod prąd. Jeśli niekorzystna relacja sił uniemożliwia
awangardzie utrzymanie zdobytych wcześniej pozycji politycznych, trzeba utrzymać się przynajmniej na
pozycjach ideologicznych, ponieważ jest w nich wyrażone drogo okupione doświadczenie przeszłości.
Głupcom taka polityka wydaje się “sekciarstwem”. W rzeczywistości tylko ona przygotowuje nowy
gigantyczny skok naprzód wraz z falą nadchodzącego historycznego przypływu.
Reakcja przeciw marksizmowi i bolszewizmowi
Wielkie porażki polityczne nieuchronnie wywołują rewizję, która w ogólności dokonuje się w dwu
kierunkach. Z jednej strony wzbogacona doświadczeniem porażek myśl rzeczywistej awangardy, broniąc
zębami i pazurami dziedzictwa myśli rewolucyjnej, dąży do wychowania na niej nowych kadr dla
przyszłych masowych walk. Z drugiej strony przestraszona porażkami myśl rutyniarzy, centrystów i
dyletantów dąży do zniszczenia autorytetu tradycji rewolucyjnej, i pod płaszczykiem poszukiwań nowego
daleko się cofa.
Można by przytoczyć mnóstwo przykładów reakcji ideologicznej, która najczęściej zresztą
przyjmuje formę prostracji. Cała literatura Drugiej i Trzeciej Międzynarodówki, jak i ich centrystowskich
satelitów z Biura Londyńskiego, składa się w istocie z tego rodzaju przykładów. Najmniejszej aluzji do
analizy marksistowskiej. Ani jednej poważnej próby objaśnienia przyczyny porażek. Ani jednego świeżego
słowa o przyszłości. Nie ma w nich nic oprócz szablonu, rutyny, fałszu, a przede wszystkim
biurokratycznego instynktu samozachowawczego. Wystarczy dziesięć linijek tekstu jakiegoś Hilferdinga
czy Ottona Bauera, żeby poczuć smród zgnilizny. O teoretykach Kominternu w ogóle nie warto mówić.
Osławiony Dymitrow jest tak ciemny i banalny, jak jakiś właściciel małej piwiarni. Myśl tych ludzi jest
zbyt leniwa, żeby wyrzekać się marksizmu: oni go prostytuują. Oni nas w tej chwili nie interesują.
Przejdźmy do “nowatorów”.
Austriacki były komunista Willi Schlamm poświęcił procesom moskiewskim książkę pod
wyrazistym tytułem “Dyktatura kłamstwa”. Schlamm to utalentowany dziennikarz, interesujący się głównie
sprawami bieżącymi. Krytyki moskiewskich prowokacji, jak i odkrycia psychologicznego mechanizmu
“dobrowolnego przyznawania się do winy”, Schlamm dokonał znakomicie. Ale nie zadowalając się tym,
chce on stworzyć nową teorię socjalizmu, która na przyszłość zabezpieczałaby go przed porażkami i
prowokacjami. Lecz ponieważ Schlamm nie jest w ogóle teoretykiem, i nawet, jak wszystko na to wskazuje,
słabo znana mu jest historia rozwoju socjalizmu, więc pod pozorem nowego odkrycia wraca on całkowicie
do socjalizmu przedmarksowskiego, i to do jego niemieckiej, to jest najbardziej zacofanej, tak słodkiej, że
aż mdlącej odmiany. Schlamm odrzuca dialektykę, walkę klas, nie mówiąc już o dyktaturze proletariatu.
Zadanie przekształcenia społeczeństwa sprowadza się dla niego do urzeczywistnienia pewnych
“wiecznych” prawd moralności, którymi ma on zamiar przepoić ludzkość jeszcze w ustroju
kapitalistycznym. W czasopiśmie Kiereńskiego “Nowa Rosja” (stare rosyjskie, prowincjonalne czasopismo,
wydawane teraz w Paryżu) próba Willego Schlamma - uratowania socjalizmu za pomocą zastrzyku
surowicy moralnej - powitana została nie tylko z radością, ale i z dumą: redakcja wyciąga właściwy
wniosek, że Schlamm doszedł do zasad prawdziwie rosyjskiego socjalizmu, który już dawno suchej i
czerstwej walce klas przeciwstawił święte cnoty wiary, nadziei i miłości. Wprawdzie oryginalna doktryna
rosyjskich eserowców w swych przesłankach “teoretycznych” była jedynie powrotem do socjalizmu rodem
z przedmarcowych Niemiec. Byłoby jednak zbyt niesprawiedliwym wymagać od Kiereńskiego bliższej
znajomości z historią idei niż u Schlamma. Znacznie ważniejsza jest ta okoliczność, że solidaryzujący się
dziś ze Schlammem Kiereński był jako szef rządu prześladowcą bolszewików jako “agentów niemieckiego
sztabu generalnego”, to znaczy organizował takie same prowokacje jak te, do walki z którymi Schlamm
mobilizuje teraz zjedzone przez mole metafizyczne absoluty.
- 3 -
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
Lew Dawidowicz Trocki – Stalinizm a bolszewizm (1937 rok)
Psychologiczny mechanizm reakcji ideowej Schlamma i jemu podobnych jest bardzo prosty. Przez
pewien czas ludzie ci uczestniczyli w ruchu politycznym, który przysięgał się na walkę klasową i w swych
słowach odwoływał się do materializmu dialektycznego. W Austrii, jak i w Niemczech sprawa zakończyła
się katastrofą. Schlamm wyciąga wniosek ogólny: oto do czego doprowadziły walka klas i dialektyka! A
ponieważ wybór przekonań jest ograniczony doświadczeniem historycznym i osobistym uświadomieniem,
to w poszukiwaniu nowego nasz reformator natknął się na dawno już wyrzuconą starzyznę, którą dzielnie
przeciwstawił nie tylko bolszewizmowi, ale i marksizmowi.
Na pierwszy rzut oka odmiana reakcji ideologicznej, której przedstawicielem jest Schlamm, jest zbyt
prymitywna (od Marksa do Kiereńskiego!), żeby było warto nad nią się dłużej zatrzymywać. Jednak w
rzeczywistości jest ona bardzo pouczająca: właśnie przez są prymitywność jest wspólną cechą wszelkich
form reakcji, przede wszystkim tej, która wyraża się w ogólnym odrzuceniu bolszewizmu.
“Powrót do marksizmu”?
W bolszewizmie marksizm znalazł swój największy historyczny wyraz. Pod sztandarem
bolszewizmu zostało odniesione pierwsze zwycięstwo socjalizmu i utworzone pierwsze państwo robotnicze.
Tych faktów już żadna siła nie wymaże z historii. Ale ponieważ Rewolucja Październikowa doprowadziła
w obecnym stadium do triumfu biurokracji, z jej systemem ucisku, grabieży i falsyfikacji - do “dyktatury
kłamstwa”, jak celnie wyraził to Schlamm - to różne formalne i powierzchowne umysły skłaniają się do
sumarycznego wniosku: nie można walczyć przeciw stalinizmowi, nie odrzucając bolszewizmu. Schlamm,
jak już wiemy, idzie dalej: bolszewizm, który wyrodził się w stalinizm, wyrasta z marksizmu - a więc nie
można walczyć przeciw stalinizmowi, pozostając na pozycjach marksizmu. Mniej konsekwentni, a bardziej
liczni, mówią na odwrót: “trzeba od bolszewizmu wrócić do marksizmu”. Jaką drogą? Do jakiego
marksizmu? Zanim marksizm w postaci stalinizmu zbankrutował, pod postacią socjaldemokracji poniósł
druzgocącą klęskę. W ten sposób hasło: “powrót do marksizmu” oznaczałoby salto w tył przez epoki
Trzeciej i Drugiej Międzynarodówki do Pierwszej Międzynarodówki? Ale i ona w swoim czasie poniosła
druzgocącą klęskę. To znaczy, że w ostatecznym rozrachunku chodzi o powrót do Dzieł Wszystkich Marksa
i Engelsa? To bohaterskie salto można wykonać, nie wychodząc z gabinetu i nawet nie zdejmując pantofli.
Ale jak potem przejść od naszych klasyków (Marks umarł w 1883 r., Engels w 1895 r.) do zadań nowej
epoki, pomijając kilka dziesięcioleci walki teoretycznej i politycznej, w tym bolszewizm i Rewolucję
Październikową? Nikt spośród tych, co proponują odrzucenie bolszewizmu jako historycznie
zbankrutowanego nurtu, nie wskazał nowych dróg. W ten sposób sprawa sprowadza się do prostej rady:
Studiować “Kapitał”! Przeciw temu nie ma co protestować. Ale “Kapitał” studiowali także bolszewicy, i to
nieźle. To jednak nie zapobiegło wyrodzeniu się państwa radzieckiego ani inscenizowaniu procesów
moskiewskich. Więc cóż z tym począć?
Czy bolszewizm jest odpowiedzialny za stalinizm?
Ale czy prawdą jest, że stalinizm jest prawidłowym wytworem bolszewizmu, jak uważa cała
reakcja, jak twierdzi sam Stalin, jak myślą mienszewicy, anarchiści i niektórzy lewicowi dogmatycy,
uważający się za marksistów? Mówią oni: “Od początku to przewidywaliśmy, bo zaczynając od zakazu
innych partii socjalistycznych, od zdławienia anarchistów, od ustanowienia dyktatury bolszewików w
Radach, Rewolucja Październikowa nie mogła nie doprowadzić do dyktatury biurokracji. Stalinizm jest
kontynuacją, a zarazem bankructwem leninizmu”.
Błąd w tym rozumowaniu zaczyna się od milcząco zakładanego utożsamienia bolszewizmu,
Rewolucji Październikowej i Związku Radzieckiego. Proces historyczny, polegający na walce wrogich sił,
zastępowany jest ewolucją bolszewizmu w próżni. A bolszewizm nie jest niczym innym jak nurtem
politycznym, wprawdzie ściśle związanym z klasą robotniczą, ale nawet z nią nie tożsamym. A oprócz
klasy robotniczej w ZSRR żyje ponad sto milionów chłopów, różne narodowości, dziedzictwo ucisku,
- 4 -
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
Lew Dawidowicz Trocki – Stalinizm a bolszewizm (1937 rok)
nędzy i ciemnoty. Utworzone przez bolszewików państwo odzwierciedla nie tylko myśl i wolę
bolszewików, ale i poziom kulturalny kraju, skład społeczny ludności, ciśnienie barbarzyńskiej przeszłości i
nie mniej barbarzyńskiego światowego imperializmu. Przedstawiać proces wyrodzenia się państwa
radzieckiego jako ewolucję czystego bolszewizmu - to znaczy ignorować rzeczywistość społeczną w imię
jednego logicznie wyodrębnionego jej elementu. W istocie wystarczy nazwać to po imieniu - elementarnym
błędem, żeby nie pozostał z tej konstrukcji kamień na kamieniu.
Sam bolszewizm w każdym razie nigdy nie utożsamiał się ani z Rewolucją Październikową, ani z
państwem radzieckim, które się z niej wyłoniło. Bolszewizm uważał się za jeden z czynników historii, jej
“świadomy” czynnik - bardzo ważny, ale nie decydujący. Nigdy nie popełniliśmy grzechu subiektywizmu
historycznego. Czynnika decydującego - na określonym fundamencie sił wytwórczych - upatrywaliśmy w
walce klas, i to nie tylko w skali narodowej, lecz w międzynarodowej.
Kiedy bolszewicy szli na ustępstwa wobec drobnoburżuazyjnych tendencji chłopów, ustanawiali
surowe reguły wstępowania do partii, poddawali tę partię oczyszczeniu z obcych elementów, zakazywali
innych partii, wprowadzali NEP, posuwali się do koncesjonowania przedsiębiorstw czy zawierali
porozumienia dyplomatyczne z rządami imperialistycznymi - wyciągali w ten sposób cząstkowe wnioski z
tego podstawowego faktu, który teoretycznie był dla nich jasny od samego początku, a mianowicie z tego,
że wzięcie władzy, jakkolwiek ważne samo przez się, wcale nie przekształca partii we właściciela
dysponującego pełnią władzy nad procesem historycznym. Zapanowawszy nad państwem, partia
wprawdzie uzyskuje możliwość oddziaływania na rozwój społeczeństwa, którego wcześniej mieć nie
mogła, ale za to i sama podlega dziesięciokrotnie zwiększonemu oddziaływaniu ze strony wszystkich
innych jego elementów. Bezpośrednie ciosy wrogich sił mogą pozbawić ją władzy. Przy bardziej powolnym
tempie rozwoju może ona, utrzymawszy władzę, wyrodzić się wewnętrznie. Właśnie tej dialektyki procesu
historycznego nie rozumieją sekciarscy rezonerzy, którzy w gniciu stalinowskiej biurokracji starają się
znaleźć argument przeciw bolszewizmowi.
W istocie rzeczy ci panowie mówią: zła jest ta partia rewolucyjna, która w sobie samej nie zawiera
gwarancji zabezpieczających przed jej wyrodzeniem się. Według takiego kryterium bolszewizm należy
oczywiście potępić: takiego amuletu on nie ma. Ale samo to kryterium jest błędne. Myślenie naukowe
wymaga konkretnej analizy: jak i dlaczego partia uległa rozkładowi. Nikt nie dał do tej pory tej analizy,
oprócz samych bolszewików. Nie musieli w tym celu zrywać z bolszewizmem. Na odwrót, w jego arsenale
znaleźli wszystko co potrzebne dla wyjaśnienia jego losów. Wniosek, do którego doszli, głosi oczywiście,
że stalinizm “wyrósł” z bolszewizmu, ale wyrósł nie logicznie, lecz dialektycznie: nie jako rewolucyjne
potwierdzenie, lecz jako termidoriańska negacja. To zupełnie nie to samo.
Podstawowa prognoza bolszewizmu
Jednak bolszewicy nie musieli czekać na procesy moskiewskie, żeby
ex post
wyjaśnić przyczyny
rozkładu partii rządzącej w ZSRR. Na długo przedtem przewidzieli możliwość takiego wariantu rozwoju i z
góry o tym mówili. Przypomnijmy tę prognozę, którą bolszewicy przedstawiali nie tylko w przededniu
Rewolucji Październikowej, ale nawet na szereg lat przed nią. Szczególny układ sił w skali narodowej i
międzynarodowej prowadzi do tego, że proletariat może najpierw dojść do władzy w takim zacofanym
kraju jak Rosja. Ale ten sam układ sił przesądza z góry, że bez prędszego czy późniejszego zwycięstwa
proletariatu w przodujących krajach państwo robotnicze w Rosji się nie utrzyma. Pozostawiony swemu
losowi reżim radziecki upadnie lub się wyrodzi. Ściślej mówiąc: najpierw się wyrodzi, a potem upadnie.
Sam o tym nieraz pisałem, poczynając już od roku 1905. W mojej “Historii rewolucji rosyjskiej” (patrz
“Dodatek” do ostatniego tomu: “Socjalizm w jednym kraju”) zebrane są wypowiedzi na ten temat
przywódców bolszewizmu z okresu od 1917 do 1923 r. Wszyscy zgadzają się w jednym: bez rewolucji na
Zachodzie bolszewizm zostanie zlikwidowany albo przez wewnętrzną kontrrewolucję, albo przez
interwencję z zewnątrz, albo ich wspólnymi siłami. Między innymi Lenin nieraz wskazywał, że
- 5 -
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylkahaha.xlx.pl
  •  
    Copyright 2006 MySite. Designed by Web Page Templates