Transatlantyki - Rozdział VII

Podstrony
 
Transatlantyki - Rozdział VII, Książki, Witold Urbanowicz - Transatlantyki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdział VII
Druga wojna światowa i nowe
odrodzenie
Wojenne losy czołowych armatorów
Salwy krążownika niemieckiego, skierowane o świcie 1 września 1939 roku
na polskich obrońców Westerplatte w Gdańsku, były pierwszym sygnałem
najazdu, który kolejno objął Europę i sięgnął dalej. Dwustronna deklaracja
polsko-brytyjska z 6 kwietnia 1939 roku o wzajemnej pomocy w wypadku
agresji, przekształcona w sierpniu w układ sojuszniczy, jak również taki
sam układ z Francją, doprowadziły do wypowiedzenia przez te mocarstwa
wojny Niemcom w dniu 3 września. Podczas gdy wojska niemieckie z
dużymi stratami przełamywały opór armii polskich, na Atlantyku i na
morzach wokół Europy zaczynała się wojna morska według wzorów z
pierwszej wojny światowej — Niemcy usiłowały odciąć Wielką Brytanię od
jej kolonii i dostaw, stosując nieograniczoną wojnę podwodną i posługując
się korsarskimi krążownikami, które masowo topiły tonaż państw koalicji.
Polem działania niemieckiej floty podwodnej był cały Atlantyk. Niemiecka
ofensywa podwodna prowadzona była w pewnym okresie wojny przez 500
U-bootów, a jednocześnie budowano po 10 okrętów podwodnych
miesięcznie w stoczniach wszystkich okupowanych krajów, między innymi
w Gdańsku i w Gdyni.
Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny 11 grudnia 1941 roku, po
niespodziewanym napadzie Japończyków (7 grudnia 1941 roku) na bazę
wojenną Pearl Harbor na Hawajach. To rozszerzyło wojnę morską na cały
świat. Początkowo Niemcy i Japończycy zadawali ciężkie straty
sojuszniczym konwojom i flocie handlowej wielu państw, ale poszukiwania
środków zaradczych, coraz lepsze wykrywanie wroga oraz przystosowanie
lotnictwa do zwalczania floty podwodnej Niemiec dało rezultaty pod koniec
1942 roku. Alianci nie utracili panowania na morzu. Przez oceany
przerzucano wojska, wyposażenie i różne zapasy. Największe transporty
szły przez Atlantyk, który w całym okresie wojny przebyło okrągło 2200
konwojów. Niekiedy około 700 różnych statków jednocześnie płynęło przez
Atlantyk Północny w ciągu doby. Łącznie w ciągu wojny operowało na tych
trasach około 75 tys. statków, stracono zaś
tylko na Atlantyku wskutek akcji nieprzyjaciela 574, a więc stosunkowo
niewiele, bo jeden statek na przeszło 130, które przepłynęły ocean w ciągu
całej wojny.
Większość transatlantyków znajdowała się w dniu wybuchu wojny w
rejsach lub w obcych portach.
Omówiliśmy już wojenne dzieje czołowych liniowców armatora Cunard
White Star, obu „królowych” i „Mauretanii”, zagładę wspaniałej „Nor-
mandie” oraz losy transatlantyków polskich.
Wybitna para niemiecka „Bremen” i „Europa” była wcześniej przygo-
towana do wiadomości o wybuchu wojny. Państwo napastnicze mogło
zawczasu dać kapitanom odpowiednie instrukcje.
„Bremen” wyruszył w swą ostatnią podróż do Nowego Jorku 22 sierpnia
1939 roku — była to jego 187 podróż okrężna, w której wiózł 1700
pasażerów. W połowie drogi kapitan Ahrens otrzymał rozkaz powrotu lub
wejścia do neutralnego portu. Postanowił kontynuować rejs do neutralnego
Nowego Jorku i dowieźć tam pasażerów. 27 sierpnia przed wieczorem
„Bremen” przycumował w porcie. Kapitan otrzymał polecenie szybkiego
opuszczenia Nowego Jorku bez pasażerów, ale władze amerykańskie
opóźniały zezwolenie wyjścia, aby — stosownie do nowego zarządzenia
prezydenta Roosevelta — sprawdzić, czy wychodzące statki nie wiozą
uzbrojenia i innych materiałów wojskowych. Kontrola trwała długo,
stawiano różne przeszkody, ale 30 sierpnia wieczorem statek mógł wyjść
w drogę powrotną.
W nocy statek płynął bez świateł, a w ciągu następnych dni został
przemalowany na kolor ochronny. Załoga przygotowała wszystko do pod-
palenia i zatopienia statku w wypadku zatrzymania go przez brytyjskie
okręty wojenne — kapitan oczekiwał bliskiego wybuchu wojny.
Wiadomość ta nadeszła rankiem 1 września, a w dwa dni później do-
wiedziano się o wypowiedzeniu Niemcom wojny przez Wielką Brytanię i
Francję. Teraz zmieniono kurs w kierunku Islandii, a niebawem otrzymano
rozkaz przejścia do Murmańska.
Kapitan Ahrens miał szczęście. Anglicy nie wytropili tak ponętnej
zdobyczy, jak flagowiec niemieckiej floty handlowej i statek dotarł do celu.
Na otrzymane polecenie wyprawiono 850 osób zał
ogi, w tym wszystkie
kobiety, koleją do Niemiec, ale około 50 osób ponownie powróciło, ponie-
waż postanowiono przedostać się do Bremy, odległej o 1600 mil morskich.
„Bremen” wyszedł z Murmańska 10 grudnia 1939 roku po pobraniu paliwa
z niemieckiego zbiornikowca i wśród polarnej nocy pędził w odległości
około 50 mil od brzegów Norwegii. I tym razem rejs przebiegł bez
spotkania z okrętami brytyjskimi. Statek znów stanął na swym miejscu w
Bremerhaven.
Teraz oba największe liniowce niemieckie, „Bremen” i „Europa”, jak
również dwa inne statki pasażerskie, zostały przejęte przez marynarkę
wojenną i weszły w skład floty przeznaczonej do inwazji na Anglię jako
transportowce. „Bremen” został uzbrojony w 6 dział 100 mm, 12 mniejszych
i w kilka karabinów maszynowych wraz z zapasami amunicji. Statek miał
przewozić różne uzbrojenie i w tym celu wycięto w burtach wielkie furty na
wysokości salonów, w których miały stać czołgi. Miało tego być 3200 ton,
co groziło utratą stateczności, ale po dyskusjach zmniejszono ten ładunek o
połowę, a piękną pływalnię na dole zapełniono balastem.
Planowana operacja, w której statek miał wziąć udział, ukryta była pod
kryptonimem „Seelowe”. Z planu tego musiano wkrótce zrezygnować, gdyż
hitlerowskie lotnictwo nie zdobyło koniecznej do jego przeprowadzenia
przewagi nad lotnictwem angielskim i inwazja pozostała tylko marzeniem
Fiihrera.
„Bremen” stał przez wiele miesięcy przy odległym nabrzeżu, pokryty
maskującymi kolorowymi wzorami, którymi wymalowano kadłub, nad-
budowy i kominy. Szczęście mu nadal dopisywało — nieliczne jeszcze

wczas alianckie naloty nie uszkodziły go.
W niedzielę 16 marca 1941 roku około godz. 17 wybuchł w jego mniej-
szej jadalni pożar, który się szybko wzmagał. W niedzielne popołudnie
kapitana na statku nie było, a zanim oficer wachtowy zaalarmował straże
pożarne i zaczęła się ich akcja ratownicza, minęło ponad 40 minut. Ogień
opanowywał dalsze pomieszczenia i wkrótce „Bremen” płonął jak stos w
zapadającej nocy. Teraz zaczęła wybuchać amunicja przeciwlotnicza
złożona na górnym pokładzie śródokręcia. Eksplozje przerwały akcję ra-
towniczą. Następnie próbowano zatopić statek w porcie, by uratować jego
kadłub i siłownię, ale zewnętrzne ładunki dynamitu nie rozdarły kadłuba.
Statek przechylił się na prawą burtę, ku nabrzeżu i wtedy wybito dolne
iluminatory, wpuszczając wodę do wnętrza. Ale pomimo tych starań, w
południe następnego dnia statek jeszcze dymiący i martwy, osadzony na
dnie portu, był ostatecznie stracony.
Kadłub „Bremena” został potem podniesiony i wprowadzony na dok po
uprzednim złomowaniu wypalonej góry. Jego siłownia ocalała dzięki
zatopieniu, reszta kadłuba później również poszła na złom.
Długotrwałe i drobiazgowe policyjne dochodzenie przyczyny pożaru nie
dało pewnej odpowiedzi. Oficjalnie posądzono pewnego praktykanta
o podpalenie. Miał on się rzekomo do tego przyznać, a jako motyw podać
zemstę za policzek, który mu wymierzył jeden z przełożonych. Chłopca
osądzono i stracono. Prawdopodobnie jednak był to bardzo sprawnie
przeprowadzony akt dywersji ze strony sprzymierzonych, której nie prze-
szkodziły liczne zabezpieczenia przed dostępem obcych nawet na nabrze-
że, gdzie stały oba transatlantyki. Taki był koniec statku, który zapocząt-
kował „złotą serię” transatlantyków.
„Europa” wyruszyła z Nowego Jorku na kilka dni przed wojną i nie-
bawem kapitan oznajmił pasażerom, że ich dowiezie wprost do Niemiec,
gdyż obawia się wejść do Cherbourga i Southamptonu. Resztę drogi statek
przebył w zaciemnieniu z przemalowanymi kominami i nadbudowami oraz
bez imienia na kadłubie. Bez przygód osiągnięto Bremerhaven na trzy dni
przed wybuchem wojny i tam „Europa” stała jako koszary obok „Bremena”.
Odciągnięto ją w porę podczas pożaru tego ostatniego, a bombardowania
zadały jej tylko niewielkie uszkodzenia. Przed zajęciem portu przez
aliantów chciano „Europę” wysadzić w powietrze, ale było za późno i statek
stał się zdobyczą Amerykanów. Został następnie przekazany Francji jako
odszkodowanie.
„Columbus”, zbudowany w Gdańsku i modernizowany w roku 1929, który
partnerował obu superliniowcom, został również stracony już 19 grudnia
1939 roku. W chwili wybuchu wojny był on na wycieczce wokół Antyli i
otrzymał rozkaz powrotu do Niemiec. Pasażerów wysadzono w Hawanie,
skąd statek poszedł do Meksyku, a następnie rozpoczął rejs do Europy.
Zaskoczony przez brytyjski niszczyciel „Hyperion”, został zatopiony przez
własną załogę na wschodnim Atlantyku.
Armatorzy niemieccy utracili w drugiej wojnie całą flotę transatlantyków.
Działali oni jako Hapag-Lloyd Aktiengesellschaft, ale był to związek dość
luźny. Po przejęciu władzy przez Hitlera interesy się znacznie pogorszyły
wskutek bojkotu niemieckich statków przez żydowskie koła handlowe i
turystów. Hapag zamierzał jednak zastąpić starsze liniowce klasy „Hansa”
(eks-„Albert Ballin”) nowymi. Zaczęto budowę statku o pojemności około 36
tys. RT, który na wodowaniu w roku 1940 nazwano „Vaterland” (drugi z
kolei), ale został on mocno zniszczony przez nalot brytyjski i następnie
złomowany.
Hapag nie miał po wojnie ani jednego liniowca. „St. Louis” i „New York”
zostały zniszczone w Kilonii, „Hansa” i „Deutschland” — zbombardowane
wiosną 1945 roku, „Hamburg” wpadł na minę i zatonął na Bałtyku, ale po
wojnie został podniesiony i przejęty przez Związek Radziecki, następnie
odbudowany jako „Jurij Dołgorukij”, a potem przerobiony na statek bazę
wielorybniczą. „Hansę” również podniesiono i odbudowano w Warnow
Werft (NRD); nosi obecnie imię „Sowietskij Sojuz”.
NDL stracił dwa swe najlepsze statki „Bremen” i „Columbus”, jak również
swój dawny „München” (trzeci, 1923), później, po pożarze w 1930 roku,
zmodernizowany i nazwany „General von Steuben”. Stracił też „Stuttgart”
(drugi, 1924 — 13 367 RT), który został zbombardowany przez nalot
brytyjski w Gdyni 9 października 1943 roku oraz „Berlin”.
Tak więc ze wszystkich transatlantyków niemieckich pozostała uszko-
dzona „Europa”, która była krótki czas w rękach amerykańskich i została
przekazana Francji jako odszkodowanie.
Nie lepszy był los transatlantyków włoskich. „Rex” i „Conte di Savoia”
pływały na swej linii jeszcze przez kilka miesięcy po wybuchu wojny,
gdyż Włochy podstępnie uderzyły na Francję dopiero 10 czerwca 1940
roku. Ale już przedtem ukryto i zamaskowano oba piękne statki. „Rex” stał
początkowo w Bari, a następnie opodal Triestu. Kiedy w roku 1944 rozbite
Włochy były szybko zajmowane przez aliantów, Niemcy chcieli zatopić
„Rexa” u wejścia do Triestu, ale było już za późno. Lotnictwo wykryło te
manewry i zbombardowało statek w nalotach 8 i 9 września 1944 roku.
Statek zatonął, a później został podniesiony i złomowany.
„Conte di Savoia” stał zamaskowany, niby spora wyspa, opodal Wenecji
ale we wrześniu 1943 roku również padł ofiarą nalotu i wypalony zatonął.
On również został następnie złomowany. Taki był koniec obu wybitnych
statków, które wniosły do historii świetne pomysły techniczne, jak wielkie
stabilizatory żyroskopowe, oraz nowe idee i nowy styl w architekturze i
wystroju wnętrz.
Oprócz tych czołowych liniowców włoskich ofiarami wojny padły „Au-
gustus”, zatopiony przez Niemców w Genui, oraz „Roma”, przebudowany
na lotniskowiec i zbombardowany. Zatopione również zostały w Trieście
„Duilio” i „Giulio Cesare”, które przed wojną kursowały na linii połu-
dniowoafrykańskiej. Z pozostałych transatlantyków armatora „Italia” ocalały
cztery: „Saturnia”, „Vulcania”, „Conte Grande” i „Conte Biancamano”. Były
one zarekwirowane przez Amerykanów, ale po wojnie zwrócono je „Italii”.
Jak z tego wynika, oba państwa napastnicze nie zdecydowały się użyć
swych dużych liniowców do przewozu wojsk i — rzecz ciekawa — zostały
one zniszczone, podczas gdy alianci używali swoich do celów wojennych i
te jakoś ocalały. Wywiad niemiecki działał w różnych miejscach globu,
notując położenia dużych liniowców alianckich i podając dane okrętom
podwodnym oraz lotnictwu, które polowały na tak znakomitą zdobycz.
Rezultaty tych kosztownych wysiłków były jednak nikłe. Dotkliwa była strata
liniowca „Empress of Britain”, który po zbombardowaniu 26 października
1940 roku, palący się, wziął na hol polski niszczyciel „Burza”, aby
odprowadzić go do portu, ale ponowny atak torpedowy z okrętu „U 32”
ostatecznie zatopił statek wraz z 45 ofiarami.
Wszystkie liniowce Cunard White Star służyły jako transportowce wo-
jenne. Zginęły dwa: „Lancastria” i „Laconia”, „Georgie” zaś spalił się po
zbombardowaniu w Suezie w lipcu 1941 roku. Podobnie było ze statkami
linii kanadyjskiej — zginęły „Carinthia”, „Laurentic” i „Andania”, ale
pozostało ich jeszcze pięć, z których cztery zakupiła potem admiralicja.
W pierwszym dziesięcioleciu okresu międzywojennego czołowy armator
francuski CGT odbudował swą flotę pasażerską oraz zdobył wielkie po-
wodzenie wśród międzynarodowej publiczności. Uwieńczeniem tego był
sukces „Normandie”. Prócz niej pływały na Atlantyku Północnym „Ile de
France”, „Paris”, „Champlain”, „Lafayette” oraz „De Grasse” i „De la Salle”.
Było także kilka starszych statków na innych liniach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylkahaha.xlx.pl
  •  
    Copyright 2006 MySite. Designed by Web Page Templates