Tunele 03 Otchłań - Gordon ...

Podstrony
 
Tunele 03 Otchłań - Gordon Roderick & Williams Brian, Dziwaczne - wampiry, sci-fi itp - 123
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Od wydawnictwa Chicken House
To straszne - spadać w dół bezdennej otchłani, nie mając pojęcia, co wydarzy się za chwilę. A
to tylko początek trzeciej odsłony przygód naszych przyjaciół (i wrogów) z TUNELI. Od tego
momentu tajemnice i monstrualne insekty mnożą się niczym osady Koprolitów!
Świetna rzecz!
Barry Cunningham Wydawca
By stać się tym, czym nie jesteś, Musisz przejść drogą, po której nie szedłeś. A to, czego nie
wiesz, to jedyna rzecz ci znana. Posiadasz to, czego nie posiadasz, I jesteś tam, gdzie cię nie
ma.
T.S. Eliot „East Coker III", „Cztery kwartety "
Tylko tędy przechodzimy, nim dotrzemy do następnego etapu. Nie wiemy dokąd, choć
wszystko jest już zapisane. Tylko tędy przechodzimy, lecz musimy dokonać wyłomu.
Powinniśmy iść dalej czy trzymać się z dala?
Joy Division „From Safety to Where...?"
CZĘŚĆ PIERWSZA
BLIŻEJ, DALEJ
ROZDZIAŁ
PIERWSZY
Uuuch... - jęknął cicho Chester Rawls. Miał tak sucho w ustach, że dopiero po chwili udało
mu się wypowiedzieć kilka słów. - Au, mamo, daj mi spokój, proszę cię -mruknął z lekkim
zniecierpliwieniem, choć bez złości.
Coś łaskotało go w kostkę, zupełnie jak robiła to jego mama, gdy nie zareagował na dźwięk
budzika i nie zwlókł się z łóżka. Wiedział, że łaskotanie nie ustanie, dopóki nie odrzuci
kołdry i nie zacznie przygotowywać się do wyjścia.
- Mamo, proszę, jeszcze tylko pięć minut - błagał, wciąż nie otwierając oczu.
Było mu tak ciepło i miło, że marzył tylko o tym, by leżeć jak najdłużej, rozkoszując się
każdą sekundą. Prawdę mówiąc, często udawał, że nie słyszał budzika, wiedział bowiem, że
wcześniej czy później mama przyjdzie sprawdzić, czy już wstał. Lubił te chwile, gdy otwierał
zaspane oczy, a ona siedziała na skraju łóżka. Uwielbiał jej uśmiech, radosny i promienny
niczym poranne słońce. Była taka zawsze, każdego ranka, bez względu na to, jak wcześnie
musieli wstać.
- Jestem rannym ptaszkiem - oświadczała pogodnie. -Ale twój stary, zrzędliwy ojciec
potrzebuje kilku filiżanek kawy, żeby dojść do siebie.
9
ROZDZIAŁ
PIERWSZY
uuch... - jęknął cicho Chester Rawls. Miał tak sucho
w ustach, że dopiero po chwili udało mu się wypowiedzieć kilka słów. - Au, mamo, daj mi
spokój, proszę cię -mruknął z lekkim zniecierpliwieniem, choć bez złości.
Coś łaskotało go w kostkę, zupełnie jak robiła to jego mama, gdy nie zareagował na dźwięk
budzika i nie zwlókł się z łóżka. Wiedział, że łaskotanie nie ustanie, dopóki nie odrzuci
kołdry i nie zacznie przygotowywać się do wyjścia.
- Mamo, proszę, jeszcze tylko pięć minut - błagał, wciąż nie otwierając oczu.
Było mu tak ciepło i miło, że marzył tylko o tym, by leżeć jak najdłużej, rozkoszując się
każdą sekundą. Prawdę mówiąc, często udawał, że nie słyszał budzika, wiedział bowiem, że
wcześniej czy później mama przyjdzie sprawdzić, czy już wstał. Lubił te chwile, gdy otwierał
zaspane oczy, a ona siedziała na skraju łóżka. Uwielbiał jej uśmiech, radosny i promienny
niczym poranne słońce. Była taka zawsze, każdego ranka, bez względu na to, jak wcześnie
musieli wstać.
- Jestem rannym ptaszkiem - oświadczała pogodnie. -Ale twój stary, zrzędliwy ojciec
potrzebuje kilku filiżanek kawy, żeby dojść do siebie.
9
TUNELE. OTCHŁAŃ
W tym momencie mama robiła groźną minę, pochylała się i wydawała z siebie głuche
pomruki, niczym zraniony niedźwiedź. Syn robił to samo, po czym oboje wybuchali
śmiechem.
Chester uśmiechnął się do siebie, jednak w tej samej chwili obudził się także jego zmysł
powonienia, który natychmiast starł wyraz zadowolenia z twarzy chłopca.
- Tfu! Mamo, co to jest? Ohyda! - wydyszał, gdy w jego nozdrza uderzył jakiś
paskudny smród.
Obraz mamy znikł nagle, jakby ktoś wyłączył telewizor. Chester natychmiast otworzył oczy,
zaniepokojony.
Ciemność.
- Co...? - mruknął.
Zewsząd otaczała go gęsta, nieprzenikniona czerń. Potem dojrzał coś kątem oka - jakiś nikły
blask. „Dlaczego tu jest tak ciemno?" - pomyślał. Choć nie widział niczego, co mogłoby
potwierdzić, że znajduje się w swojej sypialni, jego umysł pracował intensywnie, by go
przekonać, że tak właśnie jest. „Czy to światło dochodzi zza okna? A ten zapach... Czy coś
wykipiało na kuchenkę? Co tu się dzieje, u diabła?".
Ostry fetor wypełniający nozdrza Chestera przypominał woń siarki; kryło się w nim jednak
coś jeszcze... kwaśna nuta zgnilizny, od której zbierało mu się na wymioty. Chłopiec
próbował podnieść głowę i rozejrzeć się dokoła. Nie mógł - coś przytrzymywało jego głowę,
a także ręce i nogi; czuł się tak, jakby ktoś starannie go skrępował. W pierwszej chwili
pomyślał, że jest sparaliżowany. Nie krzyknął, lecz wziął kilka głębokich oddechów, by
zapanować nad przerażeniem. Uzmysłowił sobie jednak, że nie stracił czucia, nawet w
palcach, więc prawdopodobnie nie jest sparaliżowany. Otuchy dodało mu też to, że mógł
przebierać palcami u rąk i nóg, choć tylko trochę. Wydawało się, że otacza go jakaś twarda,
nieustępliwa substancja.
10
BLIŻEJ, DALEJ
Znów coś połaskotało go w kostkę, jakby rzeczywiście siedziała przy nim matka. Oczami
wyobraźni ponownie ujrzał jej uśmiechniętą twarz.
- Mama...? - spytał niepewnie.
Łaskotanie ustało, a w ciemności rozległ się cichy, żałosny dźwięk, przypominający raczej
głos zwierzęcia niż człowieka.
- Kto to? Kto tam jest? - pytał drżącym głosem Chester.
Tym razem odpowiedziało mu głośniejsze i wyraźne
miauknięcie.
- Bartleby?! - zawołał. - Bartleby, to ty?!
Gdy tylko wypowiedział imię kota, wspomnienia wydarzeń znad Czeluści wróciły do niego z
pełną mocą. Zachłysnął się ze zgrozy, przypomniawszy sobie, jak Granicznicy otoczyli jego,
Elliott, Willa i Cala nad krawędzią olbrzymiego otworu zwanego Czeluścią.
- O Boże... - jęknął.
Czekała ich wtedy pewna śmierć z rąk żołnierzy Styksów. Wspomnienia tamtych chwil były
niczym obrazy ze złego snu, który nie chce odejść nawet na jawie. Wszystko to wydawało mu
się tak świeże i wyraźne, jakby wydarzyło się zaledwie przed kilkoma minutami.
Potem pojawiły się kolejne przebłyski pamięci.
- O Boże! - westchnął Chester, przypominając sobie chwilę, gdy Rebeka, dziewczyna
Styksów umieszczona w rodzinie Willa, ujawniła, że ma siostrę bliźniaczkę. Pamiętał, jak
obie siostry bezlitośnie szydziły z Willa i z nieskrywaną, okrutną radością opowiadały o
planach zgładzenia większości Górnoziemców za pomocą śmiertelnego wirusa o nazwie
Dominium. Pamiętał, jak bezwzględne bliźniaczki namawiały Willa, by się poddał, i jak jego
brat Cal wyszedł zza kamienia, błagając, by pozwolono mu wrócić do domu.
Potem przypomniał sobie grad pocisków, które uderzyły w bezbronnego chłopca.
11
TUNELE. OTCHŁAŃ
Cal nie żyt.
Chester aż zadrżał na całym ciele, przemógł się jednak i spróbował sobie przypomnieć, co się
działo dalej. Znów ujrzał swego przyjaciela Willa - wyciągali do siebie ręce, a Elliott coś
krzyczała; wszyscy związani byli razem liną. Chester zrozumiał wtedy, że jeszcze mieli
szansę... Ale dlaczego? Dlaczego mieli szansę...? Nie pamiętał. Znaleźli się wówczas w
beznadziejnej sytuacji, pozbawieni jakiejkolwiek drogi odwrotu.
Chłopiec był wciąż tak otumaniony, że dopiero po kilkunastu sekundach zdołał
uporządkować myśli. Tak! Teraz już wiedział! Elliott chciała poprowadzić ich w głąb
Czeluści... Mieli jeszcze dość czasu... Mogli uciec.
Ale wszystko znowu ułożyło się nie tak, jak to sobie zaplanowali...
Chester zacisnął mocniej powieki, przypomniawszy sobie ogniste rozbłyski i oślepiającą biel
eksplozji pocisków z ciężkiej broni, którymi ostrzelali ich Granicznicy. Znów poczuł, jak
ziemia kołysze się pod jego stopami, a rozbudzona pamięć podsunęła mu kolejny obraz - Will
wyrzucony w powietrze siłą wybuchu, szybujący nad jego głową, za krawędź Czeluści.
Przypomniał sobie również ślepą panikę, która ogarnęła go w chwili, kiedy próbował wraz z
Elliott zatrzymać się na brzegu, nie dopuścić, by ciężar ciał Cala i Willa pociągnął ich w
bezdenną otchłań. Jednak ich wysiłki spełzły na ni-czym; nim zrozumieli, co się z nimi dzieje,
wszyscy czworo już lecieli w dół, w mrok Czeluści.
Przypomniał sobie świszczący wiatr, pęd powietrza, który zapierał dech w piersiach...
rozbłyski czerwonego światła i palący żar... Ale teraz...
... Ale tera z...
... Teraz powinien być już martwy.
Więc co się właściwie stało? Gdzie on jest, u diabła?
BLIŻEJ, DALEJ
Bartleby miauknął ponownie, a Chester poczuł jego ciepły oddech na twarzy.
- Bartleby, to t y, prawda? - spytał niepewnie.
Wielki łeb zwierzęcia znajdował się zaledwie kilka centymetrów od głowy chłopca.
Oczywiście, to musiał być ich Łowca. Chester zapomniał, H olbrzymi kot skoczył razem z
nimi w głąb Czeluści, w otchłań... dlatego mógł znaleźć się tutaj, tuż obok niego.
Nagle po policzku unieruchomionego chłopca przesunął się wilgotny, szorstki język.
- Wynocha! - wrzasnął Chester. - Przestań!
Kocur polizał go jeszcze energiczniej, uradowany, że doczekał się reakcji na swoje zabiegi.
- Odejdź ode mnie, ty głupi kocie! - krzyknął Chester, coraz bardziej zdenerwowany.
Nie mógł się w żaden sposób bronić przed natrętnym zwierzęciem, a dotyk jęzora szorstkiego
jak papier ścierny sprawiał mu ból. Ponownie zebrał siły i raz jeszcze spróbował się poruszyć,
wrzeszcząc przy tym wściekle.
Jego krzyki nie robiły na Bartlebym najmniejszego wrażenia. Chłopcu nie zostało więc nic
innego, jak tylko pluć i syczeć ze złością. W końcu jego wysiłki przyniosły skutek i kot się
odsunął.
Chestera znów otoczyła całkowita ciemność i cisza.
Próbował nawoływać Elliott, a potem Willa, chociaż nie wiedział, czy którekolwiek z nich
przeżyło upadek. Zrobiło mu się zimno na myśl, że być może jako jedyny uszedł z życiem -
oczywiście prócz kota. Takie rozwiązanie wydawało mu się jeszcze gorsze: on jeden, sam na
sam z tym wielkim, śliniącym się zwierzakiem.
Nagle uderzyła go pewna przerażająca myśl... Czyżby jakimś cudem wylądował na samym
dnie Czeluści? Przypomniał sobie, co mówiła im kiedyś Elliott: ta olbrzymia przepaść ma nie
tylko ponad kilometr szerokości, lecz jest
13
TUNELE. OTCHŁAŃ
przy tym tak głęboka, że tylko jeden człowiek - jak głosiła legenda - zdołał się z niej
wydostać. Chłopiec znów zaczął gwałtownie drżeć - na tyle, na ile pozwalała mu substancja,
która więziła jego ciało. Znalazł się w samym środku swojego najgorszego koszmaru...
Był pogrzebany żywcem!
Tkwił w jakimś płytkim grobie o kształcie idealnie dopasowanym do swego ciała, uwięziony
we wnętrzu Ziemi. Jak zdoła się wydostać z Czeluści i wrócić na powierzchnię? Kiedy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylkahaha.xlx.pl
  •  
    Copyright 2006 MySite. Designed by Web Page Templates