|
Podstrony |
|
|
- Index
- Vampire Princess Miyu 03, Vampire Princess Miyu
- Trinity Blood - 03, Napisy pl Trinity Blood
- Tonya Wood (Ryanne Corey) - Sekret milionera, Książki - ebook, ● Harlequin Gorący Romans Duo
- Trevelyan George Macaulay - Historia Anglii, LITERATURA FAKTU - j. polski
- Tytus Liwiusz - Dzieje Rzymu od zalozenia miasta cz. 1(1), Źródła historyczne
- Truck Model World 2015-03-04, Czasopisma-Truck
- Vaughn Carrie - Kitty Norville 03 - Wakacyjne noce Kitty, Książki
- Unspeakable Histories Film and - Guynn, Books,
- Underground History of American Education, k E-booki
- Tori Carrington-Nic nie jest w porzadku, Książki, Romanse i Erotyki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- grzeda.pev.pl
|
|
|
|
|
Upadłe Anioły 03 - Taniec na wietrze - Putney Mary Jo, Romanse historyczne |
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Mary Jo Putney Taniec na wietrze Prolog Eton, zima 1794 P o pogrzebach odesłano go z powrotem do szkoły. Co innego można zrobić z dzieckiem, nawet jeżeli właśnie stało się najbogat szym chłopcem Wielkiej Brytanii? Nowy hrabia Strathmore, Lucien Fairchild, nie mógł się doczekać powrotu do Eton. Tam, pośród przyjaciół, mógł udawać, że nic się nie stało, że gdy po zakończeniu semestru wróci do Ashdown, jego rodzice i siostra będą cali i zdrowi. Wiedział oczywiście, że to tylko złudzenia, ale jeszcze nie nauczył się akceptować ostateczności śmierci. Może gdy skończy dwanaście lat, przyjdzie mu to łatwiej... Dotychczas tytułowano go wicehrabią Maldon. Dyrektor szkoły, kiedy wyszedł, by powitać go po powrocie, zwrócił się do niego per „Strathmore", podobnie jak służący, którzy nieśli bagaże. Jednak chłopiec aż dwa razy wyłowił szepty: „hrabia-sierota". Aż się wzdrygnął słysząc te słowa. Były tak okropnie patetyczne. Z tego samego powodu nie znosił laski, ale to przynajmniej minie za kilka tygodni. Było już nieźle po południu, gdy wreszcie dotarł do internatu. Gdy tylko zdjął w pokoju płaszcz i rękawiczki, udał się na poszukiwanie najbliższych przyjaciół, którzy mieszkali w tym samym budynku. Jak zwykle siedzieli w pokoju Rafe'a, gdyż było to największe i najcieplejsze pomieszczenie. Lucien wszedł do pokoju bez pukania. Jego przyjaciele wyle giwali się na dywanie. Nicholas był wicehrabią; Rafe - markizem; Michael - młodszym synem księcia. Jednak te tytuły były ledwie 6 MARY Jo PUTNEY namiastkami rzeczywistości, podczas gdy Lucien przedstawiał sobą prawdziwy świat. Boże, jak bardzo chciał, by tak nie było! Kiedy drzwi się otworzyły, trzej chłopcy podnieśli głowy. Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy - wszyscy słyszeli, co się stało. Serce w Lucienie zamarło. Oszołomiony bólem i okropną samotnością, które miał z sobą nosić już do końca życia, bardzo chciał, by przyjaciele się nie zmienili. Nie zniósłby, gdyby byli zbyt skrępowani, by traktować go jak zwykle. Nicholas odłożył na bok książkę i podniósł się ze swego miejsca przed kominkiem. Odrobina cygańskiej krwi, która płynęła w jego żyłach, czyniła go nieco bardziej wylewnym od pozostałych chłopców, było więc całkowicie naturalne, że to on podszedł do Luciena, objął go i podprowadził do ognia. - Dobrze, że już jesteś - powiedział spokojnie. - Przyszedłeś w sam raz na pieczony ser. Lucien był przyjacielowi głęboko wdzięczny za ten zwyczajny gest. Poczuł, że znowu jest wśród żywych. Przez ostatnie kilka dni zastanawiał się, czy przypadkiem nie został duchem, jak cała jego rodzina. Kiedy usiadł na dywanie przed kominkiem, pozostali chłopcy odłożyli książki. Na długich widelcach piekli nad ogniem kawałki żółtego sera. Płynne, smakowite kąski rozsmarowywane były na kromkach chleba - doskonała kolacja na chłodny, wilgotny wieczór. Rozmowa nie dotyczyła niczego szczególnego - ot, nowinki o tym, co się wydarzyło w szkole podczas nieobecności Luciena. Na szczęście nie musiał nic mówić - nie był pewien, czy głos przeszedłby mu przez zaciśnięte gardło. Dopiero po jakimś czasie, gdy twardy kamień w piersi zaczął się topić, był w stanie wykrztusić z siebie jakąś drobną uwagę. Poza tym po raz pierwszy od czasu tego potwornego wypadku ze zdziwieniem stwierdził, że jest głodny. Kiedy zniknęły już ostatnie kawałki sera, Rafe powiedział: - Znalazłem w mieście coś, co może się przydać w twojej kolekcji, Luce. - Wstał i po dłuższym przerzucaniu rzeczy w biurku wrócił i podał mu mały przedmiot. Był to mechaniczny, nakręcany żółw, na którego skorupce siedziała miniaturowa syrenka wykonana z brązu. Mimo ogromnego smutku Lucien poczuł zainteresowanie. TANIEC NA WIETRZE 7 - To prawdziwa żółwia skorupa, prawda? - Obracał mały przedmiocik w rękach podziwiając doskonałą robotę, a potem nakręcił sprężynę i postawił żółwika na podłodze. Zabawka natychmiast ruszyła do przodu. Choć poruszała się na maleńkich ukrytych kółkach, głowa i nogi zwierzątka wyglądały tak, jakby naprawdę szło. Na jego grzbiecie, zadowolona z siebie syrenka machała drobnymi ramionkami i posyłała obserwującym ją chłopcom pocałunki. Lucien uśmiechnął się, zanim przygnębiająca rzeczywistość znowu uderzyła go z przytłaczającą siłą. To ojciec dał mu pierwszą mechaniczną zabawkę i zachęcał do ich budowania i kolek cjonowania... Ojciec, który leżał teraz w rodzinnym grobowcu w Ashdown. Ojciec, którego śmiechu już nigdy nie usłyszy. Lucien zamrugał powiekami, by powstrzymać łzy cisnące się do oczu. Gdybyż naprawdę istniała kraina, gdzie żyją syreny, są czary i ludzie nigdy nie umierają. Kiedy już zapanował nad sobą, zapytał: - Jesteś pewien, że chcesz mi go oddać, Rafę? Nigdy jeszcze nie widziałem czegoś podobnego. - Jak będę chciał na niego popatrzeć, wiem, gdzie go znaleźć. - Rafe wzruszył ramionami. Żółw zatrzymał się, więc Lucien ponownie nakręcił sprężynę i wypuścił zabawkę. Zdobywszy się wreszcie na wypowiedzenie bolesnych słów, rzekł cicho: - Nazywają mnie „hrabia-sierota". Na chwilę zapanowała pełna oburzenia cisza, po czym odezwał się Michael: - Wstrętne przezwisko. Sugeruje, że nagle stałeś się gorszy. Pozostali chłopcy przytaknęli zgodnie. Lucien od początku wiedział, że go zrozumieją. - Musimy wymyślić ci inne przezwisko, zanim to do ciebie przylgnie - powiedział Rafe zdecydowanie. - Luce, jak byś chciał, żebyśmy cię nazywali? Nicholas zachichotał. - Może Żmija Strafhmore? To brzmi odpowiednio groźnie. Lucien zastanawiał się przez chwilę. Żmija. Piękna i śmiercio nośna. Wszyscy boją się żmij. Ale mimo to... - Niezłe, ale nie całkiem właściwe. 8 MARY Jo PUTNEY - Mam lepszy pomysł. - Michael wyszczerzył zęby w uśmiechu i podniósł książkę, którą właśnie czytał. Był to Raj utracony Miltona. - Ponieważ masz na imię Lucien, naturalnym wyborem byłby Lucyfer. - Idealnie - dodał podniecony Nicholas - Lucyfer, zbuntowany Archanioł, który wolał rządzić w piekle niż służyć w niebie. Był jasnowłosy, zupełnie jak ty. - Wspaniałe miano - zgodził się Rafe. - Osobiście uważam, że Milton szczególną sympatią darzył Lucyfera. Jako postać jest o wiele bardziej interesujący niż Bóg, który postępuje tu jak brutalny tyran. - Jeżeli zaczniemy cię tak nazywać, w niespełna tydzień w nasze ślady pójdą wszyscy chłopcy w Eton. - Zielone oczy Michaela zalśniły łobuzersko. - Nauczyciele powiedzą, że to profanacja. Będą wściekli aż miło! Lucien oparł się o łóżko i przymknął oczy rozważając nowe możliwości. Przezwiska były ważne; jeśli ktoś został w Eton, na przykład, Głąbem, to ciągnęło się to za nim przez całe życie. Ale Lucyfer było dobrym, mocnym imieniem - stworzenie, które śmiało się z Boga, było pewnie na tyle mądre, by kochać. Z pewnością dumny, groźny upadły Archanioł nie płakałby w nocy. Spróbował zrobić zimną, ironiczną minę. Taak, to było właśnie to. - Dobrze - rzekł powoli. - Będę Lucyferem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plsylkahaha.xlx.pl
|
|
|