Tonya Wood (Ryanne Corey) - Sekret ...

Podstrony
 
Tonya Wood (Ryanne Corey) - Sekret milionera, Książki - ebook, ● Harlequin Gorący Romans Duo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Ryanne CoreySekret milionera1ROZDZIAŁ PIERWSZYNie ulegało wątpliwości,żeZack Daniels - od stóp (obutych wznoszone reeboki) po czubek głowy (ozdobionej szopą błyszczących,kruczoczarnych włosów) - był typem alfa.Zack wiedział wszystko o typie alfa, czyli o męskich osobnikachdominujących w stadzie, ponieważ regularnie oglądał przyrodniczeprogramy na kanale Animal Planet. Dominujące psy, wilki i gepardybyły równiełatwedo odróżnienia w tłumie, co przedstawiciele ga-tunku ludzkiego. Wszystkie alfy charakteryzowały się silną wolą,odpornością na trudne warunkiżycioweoraz wyraźną skłonnością dowalki o utrzymanie swojej nadrzędnej pozycji w grupie.Nie dało się ukryć,żeZack nie gardził okazjonalnymi bójkami. Cowięcej, właśnie w tej chwih marzył o tym,żebysprawić komuś ostremanto. Tylko w ten sposób mógłby rozładować swoją wściekłość.Zack był pewien,żew całym stanie Kalifornia nie ma drugiejpodobnie zestresowanej osoby. A kiedy swoim platynowym lotusemesprit, rocznik 2001, minął granicę Oregonu, stał się najbardziejwkurzonym facetem na obszarze obu stanów. Powód?Bardzo prosty. Wakacje!RS2Zack mógł zrozumieć księgowego, który wyczekuje tęsknie swoichregulaminowych dwóch tygodni urlopu. Albo jakiegoś smętnegourzędniczynę, który spędza całe dnie w okienku bankowym. Ci bied-ni faceci, przykuci do swoich biurek, musieli dzień w dzień powta-rzać te same nudne czynności - na przykład robić bilans rozchodów iprzychodów, podliczać godziny przepracowane przez kolegów lubsprawdzać rachunki swoich klientów. Czym tacy ludzie mogli po-chwalić się pod koniec dnia?Czy któryś z nich patrzył kiedyś z satysfakcją na zamknięte drzwiwięziennej celi, za którymi znajdował się niebezpieczny bandyta? Ban-dyta, którego udało się im wyśledzić i wsadzić za kratki? Na pewnonie. A ilu oszalałym z rozpaczy kobietom pomogli podczas służby?Zack nie miał wątpliwości,że żadnej.Oczywiście,żetacy ludzie kochali wakacje. Była to jedynaucieczka od nieznośnej monotonii codziennegożycia,na jaką mogliliczyć.Zupełnie inaczej było z Zackiem. On należał do tej nielicznejgrupki szczęściarzy, którym udało się wykonywać pracę swoich ma-rzeń. Zack był gliniarzem i każdego dnia z wielkim upodobaniemmierzył się z niebezpieczeństwem i nieoczekiwanymi sytuacjami -wszystko po to,żebyzmienićświatna lepsze. Tak naprawdę - nietyle mierzył się, co rzucał się z nimi do tańca. I nie był to bynajmniejpowolny walc, ale jakieś szalone tango. Zack nigdy nie robił nic napół gwizdka.A mówiąc poważnie: chociaż Zack nieustannie ocierał się o ryzy-RS3ko, na co dzień pełnił nieefektowną funkcję przedstawiciela prawa wświecie,w którym panoszy się zło. Robił to z wielkim zaangażowa-niem i czerpał z tego pełną satysfakcję. Nie znosił spać -śpiąc,mógł przeoczyć sytuację, w której powinien chronić, służyć, zapro-wadzać prawo i porządek orazłapaćzłoczyńców. Nie znosił spę-dzać wieczorów w drogich restauracjach - czuł,żesiedząc całedwie godziny z wyłączonym pagerem, może nie wykonać zadania,które trzeba byłoby wykonać natychmiast. A już najbardziej nieznosił wszelkich urlopów. Z powodu wakacji tracił kontakt zży-ciem, które lubił i które mu odpowiadało. Teraz właśnie czekał gookres zgrzytania zębami, ogryzania paznokci i nudy, która zawszekończyła się migreną. Co gorsza - nie miał pojęcia, jak długo towszystko potrwa.Przez ostatnie cztery lata Zack z powodzeniem unikał wszelkichurlopów. Niestety, niedawno on i Tatko Merkley, z którym od latpracował w parze, wpadli w pułapkę podczas nieudanej pogoni zahandlarzem narkotyków. Tatko - wielki, czarny mężczyzna, którybardziej przypominał piłkarza niż policjanta - był nie tylko partne-rem Zacka, ale jego przyjacielem i mentorem. Zack nigdy nie wie-rzył,żekomuś takiemu może stać się jakaś krzywda. Tymczasemtym razem Tatko zarobił dwie kulki w pierś. Przez kilka dni wszyst-kim wydawało się,żenie wywinie sięśmierci.Ale stary wyjadaczpostanowił się nie dać. Opatrzność miała szczęście! Zack bowiempostanowił,żewezwie na dywanik samego Pana Boga i każe mu sięRS4tłumaczyć, dlaczego Tatko - wielki,łagodnyolbrzym o idealistycz-nym nastawieniu dożycia- zginął z ręki podłej mendy, która sprze-daje narkotyki dzieciakom. A kiedy jego przyjaciel opuścił OddziałIntensywnej Opieki Medycznej i wylądował na zwykłym szpitalnymłóżku,Zack zaczął przymierzać się do, jak to sam określił, „samo-dzielnego wymierzenia zgodnej z prawem kary".To nie byłyżarty.Przyjaciele Zacka zwykli powtarzać,że żadenznich nie chciałby znaleźć się w jego okolicy (przez co rozumieli ob-szar całego stanu) w chwili, kiedy jawna niesprawiedliwość dopro-wadziła go do szału. Wściekły Zack potrafił być naprawdę groźny.Kapitan Benjamin Todd, komendant dzielnicy, nie miał wątpliwości,żeto tylko kwestia czasu, kiedy Zack - lojalny przyjaciel, oddany stróżporządku i cudowne dziecko stanowej policji - wytropi snajpera. Awtedy - nie wiadomo, co może się stać! Przy takim temperamencie! Ztego też powodu „skazał" Zacka na bezterminowe wakacje - obowiąz-kowo poza granicami stanu Kalifornia. Powrót bez wyraźnego polece-nia był absolutnie zakażany.Osobniki typu alfa miewają kłopoty z podporządkowaniem się wo-li przełożonych. Zack nie był wyjątkiem. Nie znosił, kiedy w pracystawiano go w sytuacji podbramkowej. Było to równie dołujące, jakwakacje.W tej chwili mijała właśnie dziewiąta godzina jego urlopu. Z tru-dem znosił myśl o następnej minucie nieróbstwa, co dopiero mówićo nieokreślonej liczbie nijakich dni, z którymi będzie musiał sięRS5 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylkahaha.xlx.pl
  •  
    Copyright 2006 MySite. Designed by Web Page Templates