Tuwim Julian - Czary i czarty ...

Podstrony
 
Tuwim Julian - Czary i czarty polskie, LITERATURA FAKTU - j. polski
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Julian Tuwim
CZARY
I CZARTY
POLSKIE
— Ubique daemon! — Ten okrzyk powtarzał pewno nieraz biedny pater Richalm z opactwa wirtemberskiego,
strasznych bowiem doznawał cierpień ów mnich nieszczęśliwy. Diabły wlazły mu do brzucha, przyprawiały go o
mdłości i zawrót głowy, odbierały władzę rąk, tak że nie mógł się przeżegnać, sprowadzały sen podczas
nabożeństwa, same zaś chrapały, aby inni braciszkowie sądzili, że to opat grzeszny chrapie w kościele; jego głosem
mówiły, sprowadzały kaszel i duszności, zatykały mu nos i gardło, tak że nie mógł westchnąć pobożnie, gryzły go
jako pchły, męczyły we śnie i czyniły go ofiarą przypadłości, jakie zdarzają się tylko małym dzieciom, gdy się przed
snem ogniem bawią. Szelest szaty zakonnej był sykiem diabelskim; powietrze — niczym innym, jak roztworem
drobniutkich demonów; człowiek oblepiony jest diabłami jak żółw skorupą; każdy krok, dźwięk i ruch otoczony jest
rojowiskiem biesów! Oto np. mnich: słucha mszy świętej, lecz wokół palca okręca sobie bezmyślnie jakąś słomkę —
a to przecież sieci szatańskie
2
. Ubique daemon! Tak jak uczeni współcześni dla wytłumaczenia zjawisk przyrody
napełnili przestwór atomami, elektronami, jonami, emanacją eteru czy radu, tak świat średniowieczny pełen był
biesów, czartów, diabłów demonów. Jeden z ojców teologów określił liczbę ich na 10 000 bilionów. Ks. Bohomolec
oblicza, że jest ich mniej: tylko 15 miliardów
3
, najskromniejsi zaś są kabaliści: twierdzą, że na każdego śmiertelnika
przypada tylko 11 000 diabłów — tysiąc z prawej strony, a dziesięć tysięcy z lewej. W każdym razie musiało ich być
doprawdy mnóstwo nieprzeliczone, jeżeli zważyć, że z jednej tylko pacjentki jednego egzorcysty (św. Ubalda)
wyszło 400 tysięcy demonów. I to skromnie licząc! Były to według nauki Kościoła duchy niematerialne, „z
waporów ziemskich utworzone", lecz ta abstrakcja nie zadowoliła fantazji wystraszonego ludu. Ludzie widzieli
diabła jako postać realną, osobę, względnie zwierzę, a nawet roślinę i przedmiot, słowem, obiekt zmysłowy. Był tedy
mnich, na którego spadł deszcz rzęsisty szatanów; Grzegorz
W.
opowiada o siostrzyczce zakonnej, która połknęła
czarta w sałacie; jeden z uczni św. Hilarego kuszony był przez diabła w postaci winnego grona, innym zjawiał się
jako szklanka miodu, trzos dukatów, nawet jako ogon krowi. Massalianie (sekta heretycka z w. IV) wypluwali diabła
w ślinie, św. Antoniemu ukazał się jako lew i żmija, św. Coletta widziała diabła-lisa, żabę, muchę, mrówkę; do
papieża Sylwestra II przyszedł jako pudel, a jako koguta spalono biesa w w. XV. Jeżeli kogut mógł stać się diabłem
(lub diabeł kogutem), to cóż dziwnego, że kobieta to vas daemonum, taniec — circulus, cuius centrum est diabolus
(św. Cyprian), ubi lascivus saltus, ibi diabolus (św. Chryzostom), melancholia —balneu m diaboli etc.,etc. Czarty
polskie nie ukazywały się wprawdzie w tak wyrafinowanych postaciach, lecz i tu na rozmaitość narzekać nie można.
W roku 1544 urodził się w Krakowie diabeł jako potwór arcystraszliwy
4
, z płomiennymi błyszczącymi oczyma, z
byczymi nozdrzami, grzbietem obrośniętym psią szerścią, z małpim pyskiem na piersi, z kocimi ślepiami na
podbrzuszu, z ponurymi łbami psimi na łokciach i na stopach, z łabędzimi nogami i podwiniętym ku górze ogonem
pół-łokciowym
5
. Rozpustnemu opatowi cysterskiemu Mikołajowi Besidze, w klasztorze wąchockim, podczas uczty
wyprawionej w dzień św. Jakuba, ukazał się w r. 1461 diabeł okropny w postaci czarnego Murzyna . Innym razem
„bies był w rusznicy, przejeżdżający kapłan przeżegnał, a rurę bies, nie czekając dokończenia krzyża, roztrzaskał...;
niedawno czart był w jelenia skórze, a kiedy przeżegnano — znalazła się kupa gnoju"
7
. Kiedyś — przeleciał
szarańczą, „aż słońca widać nie było, a na skrzydełkach u każdej po żydowsku napisano było, że to kara boska' .
Annie Stelmaszce przedstawiła owczarka Katarzyna za stodołą „pokuśnika po niemiecku w czerwonej barwie"
9
;
10
spalone na Żmudzi pod Szawlami w r. 1691 czarownice „mistrza swego miały Niemca kudłatego"
. Anna
Szymkowa z Nieszawy (1721) miała diabła szlachcica; Pędziszka wodziła się z diabłami Bartkiem i Grzegorzem:
„Grzegorz chodzi w modrzy, a Bartek w zieleni"; Agata wyszła za diabła Michała („on jest ubogi, ja na niego
musiałam robić")
11
. Ciekawy szczegół: w hierarchii diabelskiej rozróżniały czarownice wyższe i niższe jednostki.
Jedna z nich zeznała, że nie mogła wcale struć ani oczarować oskarżyciela, „gdyż on ma u siebie starszego diabła jak
mój". Autor
Czarownicy powołanej
radzi wystrzegać się, „aby cię w osobie duchownego diabeł nie bałamucił, co mu
nie nowina"; w w. XIV podsłuchiwano diabłów w kościele rozmawiających
12
; uwodziciel tłumaczył się, że chyba
13
bies w jego osobie bywał u dziewczyny
; żak figlarz korzystał z rozpowszechnionego zwyczaju przypisywania
wszystkiego sprawkom diabelskim i tłumaczył się, że zbroił za podszeptem szatana
14
; jakiś hultaj w r. 1413 obciął
babie nos, a uniewinniał się w ten sposób, że uczynił to w obronie własnej, aby go diabelstwo baby na szwank nie
naraziło.
Nawet kwestie społeczne i gospodarcze pozostawały pod wpływem szatańskim: opór w oddawaniu dziesięcin kładło
duchowieństwo na karb diabła i nazywało go owocem pokus diabelskich
16
. 1 jeszcze za czasów Kolberga oszust,
przebrany za diabła, wszedł w nocy do chałupy starej baby i wyłudził od niej książeczkę kasy oszczędnościowej,
obiecując płacić większy procent z tamtego świata!
1 7
— Ubique daemon! Nieskończoną litanię imion, przezwisk i epitetów miał w Polsce ów duch nieczysty. Więc
generalia: diabeł, szatan, bies, czart, demon, lucyper, napaśnik, kusiciel, pokusa, kaduk, gniewnik, kusy; więc imiona
własne — słowiańskie i obce — jak: Farel, Orkiusz, Opses, Loheli, Latawiec, Chejdasz, Koffel, Rozwód, Smółka,
Harab-Myśliwiec, Heli, Kozyra, Gajda, Ruszaj, Pożar, Strojnat, Bież, Dymek, Rozbój, Bierka, Wicher, Szczebiot,
Odmieniec, Fantazma, Wilkołek, Węsad, Dyngus albo Kiczka, Fugas; diablice: Dziewanna, Marzana, Wenda, Jędza,
Ossoria, Chorzyca, Merkana. Był także Muchawiec, Czerniec, Bajor, Czeczot, Kubeba, Smolisz, Gorzad, Berut
(katalog powyższy podaje
Postępek prawa czarłowskiego
18
) . Czarownica Boroszka, żywcem spalona w Poznaniu w
r. 1645, spółkowała z diabłami Tórzem, Rokickim, Trzcinką, Pacholicą i Rogalińskim
19
. W
Sejmie piekielnym
występują m. in: Lewko, Liton, Rogalec, Lelek nocny, Przechera frant, Klekot^Paskuda, Diet
20
. W żywocie św.
Kingi z r. 1502 znajdujemy imiona: Oksza, Natoń i Rożen
21
; według ks. Gilowskiego należą do rodziny diabelskiej
„ziemscy skryatkowie, domowe ubożęta, leśni satyrowie, wodni topcowie, górne jędze, powietrzni duchowie,
rozmaici geniuszowie, morscy lewiatanowie, na insułach rozmaite obłudy"
22
, wspaniałym zaś tytułem obdarza diabła
List czartowski do superintendentów i ministrów ewanielizmu luterańskiego
(1609): „cesarz północny, król
głębokiego piekła, książę świata, rządzca ciemności, wielki hetman pogaństwa, hrabia zbiegów, wojewoda grubego
cudzoziemstwa, grof niecnot, obrońca heretyctwa i rozerwania każdego"
23
.
Nie siedzieli diabli w Polsce bezczynnie. Wchodzili w grzeszników nieszczęśliwych, trzęśli nimi, podrzucali,
męczyli, tumanili, mroczyli umysł tak długo, aż opętana ofiara oddawała im swą duszę. W
Roczniku Traskim
pod
rokiem 1276 znajdujemy historię pewnego człowieka, którego na łożu śmierci namawiano do spowiedzi. Odrzekł, iż
nie może, gdyż oddany jest potędze diabelskiej. „Zaraz też usłyszeli uderzenia, którymi go diabli traktowali, ale
nikogo nie widzieli, tylko słyszeli trzask i plask uderzeń i widzieli rany a sińce na ciele. Umierający zaś nie mógł
głosu żadnego ze siebie wydobyć, tylko twarz marszczył wykręcał i tak śród plag diabelskich życie zakończył".
2 4
W
szlachcica sandomierskiego Łukasza Słupeckiego, łotra i rabusia, wlazł diabeł 28 grudnia 1459 r. i dręczył go
nielitościwie. Diabli bili go, wyłamywali mu członki ze stawów; Słupecki krzyczał przeraźliwie. Słychać też było
wrzaski diabłów i cięcia suchych razów, ale nikt diabłów koło opętanego nie widział. Słupecki zażądał wreszcie, aby
mu sprowadzono z Chełmna sławnego egzorcystę, Jana Kazimierskiego, „qui energumenos, exorcismis curare
intrépide solitus erat". Kazimierski starał się uwolnić chorego od plag, lecz diabeł odgrażał się głośno, że powetuje
sobie na domownikach, jeżeli mu ksiądz przeszkodzi z Łukaszem. I rzeczywiście, pochwycił czternastoletniego
chłopca, wsadził mu głowę w otwór rozpalonego pieca; swąd spalenizny odkrył sprawę diabelską. Potem obrzucał
diabeł smołą i gnojem księdza, ministrantów etc.
2 5
St. Reszka opowiada o pewnej mieszczce krakowskiej,
heretyczce, którą diabeł dręczył za to, iż szydziła z procesji katolickiej. Mąż jej, zacięty arianin, nie pozwolił
wezwać księdza — i opętana umarła w mękach straszliwych. Lecz i mężowi jej, bluźniercy, nie darował bies:
chwycił go, ciało zwijał w kłębek, wciskał w najciaśniejsze dziury, rzucał po dachach i murach domów, aż go z okna
2 6
na bruk wyrzucił i roztrzaskał na miazgę.
To samo przytrafiło się w r. 1640 pewnemu łaziebnikowi w Poznaniu:
diabeł wyrzucił go oknem i roztrzaskał o mur kościoła.
27
W r. 1652 połowa mieszkańców Korczyna była opętana
przez czarta „za sprawą czarów ruskich"; ludzie wrzeszczeli, broili dziwy. Wtedy ojcowie bernardyni „zaklęli, aby
tak nie wołali i około tych ludzi pracowali, uwalniając ich od czarów i pokus".
2 8
Na każdym odpuście w kościele
można było widzieć tłumy całe takich nawiedzonych, krzyczących głosem przeraźliwym i po kilka słów mówiących
różnymi językami
29
— napastujących kobiety, które mdlały lub dostawały słabości. W roku 1649, w Okszy, bies
opętał cały dom szlachcica ewangelika Andrzeja Kośny, łamał sprzęty, bił ludzi, miotał rozpalone głownie, wrzucał
potrawy w nieczystości etc.
3 0
Młot na czarownice
poucza, że nawet dziatki „przenagabanie szatańskie cierpią". Lecz
prym trzymały kobiety, owe „naczynia pełne demonów". W dziennikach ojców jezuitów
1 4
znajdujemy od czasu do
czasu wzmianki, że tę czy ową białogłowę „oppugnavit daemon spectris ac terroribus", lecz w końcu zostaje ona „e
faucibus daemonis erepta", oczywiście po zastosowaniu odpowiednich egzorcyzmów. O skuteczności tego środka
opowiada pewien szlachcic w Żurominie. Widział on w dzieciństwie opętanego, który nieopatrznie zażył tabaki od
człowieka umiejące
g o więcej ni ż pacierz . W Żurominie podówczas znajdował się ksiądz, który wyganiał diabłów z łudzi. Kiedy
ksiądz przystąpił do egzorcyzmów, nie mógł mu diabeł nic więcej zarzucić, jak to tylko, że będąc małym chłopcem,
porwał raz bułkę straganiarce. Nareszcie diabeł, nie mogąc sobie z księdzem poradzić, zaczął krzyczeć, że wylezie
bokiem. Ksiądz mu na to: „Nie! Wyleź, jakeś wlazł!" Czart chciał wyłazić oczami, plecami, brzuchem, a ksiądz
powtarzał wciąż jedno: „Wyleź, jakeś wlazł!" — aż diabeł musiał ustąpić.
8 1
Traktat księdza Chmielowskiego o opętanych znajdzie czytelnik w „Wypisach", tak samo rozprawę
o czynieniu egzorcyzmów z
Miotu na czarownice;
tutaj zaznaczę tylko, że jeszcze w r. 1826, w Miłosławiu, ksiądz
wypędzał diabła z krowy, robiąc nad nią znaki siedmiu krzyżów
32
. Chodźko zaś znał najsłynniejszego na Litwie
egzorcystę ks. Obłoczymskiego, do którego przywożono opętanych z całej okolicy. „Szatan w babie dziwnych
rzeczy dokazywał: krzyczał, skakał, bluźnił, różnymi językami gadał, i po łacinie, i po niemiecku, i takim nawet
językiem, że go nikt nie rozumiał"
33
34
Nie
zawsze jednak diabeł był stroną atakującą. Mnóstwo wypadków świadczy o dobrowolnym oddaniu się szatanowi.
Tak uczynił na przykład ścięty przed ratuszem w Poznaniu w r. 1722 Andrzej Bocheński z Grodziska, który, będąc
na służbie u pana Załuskiego w Pyzdrach, gdzie cierpiał wiele, „z desperacji i melancholii napisał kartę oddając się
diabłu"
, łecz ksiądz egzorcyzmami swymi natychmiast wypędzał złego ducha.
35
. To samo uczynił w Krakowie w r. 1728 osiemnastoletni Kazimierz Kamiński: „ oddał się był cum anima
czartowi i na to cyrograf krwią własną podpisał". „Pochop do zapisu tego — zeznaje Kamiński — miałem
z relacji, którą czynili w domu Imć Pana Jałowickie-go o pewnym szlachcicu, który przedtem był chudym
pachołkiem, a teraz nietrudno mu o kilka milionów. Napisawszy tę kartę, zaraz krwi z palca, szpilką ukłuwszy się, w
pióro wpuściłem i podpisałem, i z tą kartą podpisaną poszedłem pod bożą mękę, invocando złego ducha, ale mi się
żaden natenczas nie pokazał, tylko we śnie pokazowały mi się różne osoby, obiecując mi pieniądze, byłem tylko
kilka niedziel poczekał. Te malowania jam malował, aby mi się w takich posturach źli duchowie pokazali, a nie w
inszych, bym się ich mniej bał; miałem też pochop takiego rysowania z widzenia, co student pewny w Lwowie,
zapisując się diabłu, tak samo uczynił. Nie miałem dotąd żadnego podarunku ani pieniędzy od czartów". Ze względu
na małoletność, zamiast kary śmierci kazano biednemu chłopcu przez rok „solenniter nabożeństwa, różańce,
spowiedzi odprawiać i siedmkroć pielgrzymować do miejsc świętych". Odlano mu także 50 batów, „aby i ciało nie
było przy tym bez jakowej mortyfikacji". Czacki widział cyrograf w roku 1800 podpisany. Najwięcej pociechy mieli
diabli z czarów. „Czary są nasz nawiętszy furlon" — mówi Lucyper do swej armii w
Postępku prawa czartowskiego,
kazał przeto „pijaństwem ludzi zwodzić" i czarami „potajemnie kapturać".
3 6
Na lep chytrości szatańskiej szły w
pierwszym rzędzie „niewiasty wieskie, gdyż w nich nie masz rozumu przyrodzonego ani nauki Pisma świętego"
37
.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylkahaha.xlx.pl
  •  
    Copyright 2006 MySite. Designed by Web Page Templates