Twarzyczka - Hannah Sophie

Podstrony
 
Twarzyczka - Hannah Sophie, Ebooki, Ebooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sophie Hannah
Twarzyczka
Konstabl Simon Waterhouse 01
Little Face
1
Piątek, 26 września 2003
Jestem poza domem. Nie oddaliłam się
zbytnio od drzwi wejściowych jeszcze, ale
wyszłam i nie ma ze mną nikogo. Gdy się
dzisiaj obudziłam, nie sądziłam, że nastał ten
dzień. Coś było w nim nie tak, a raczej we mnie
było coś nie tak. Przekonał mnie telefon od
Vivienne. „Wierz mi, nigdy nie będziesz gotowa
– powiedziała. – Musisz skoczyć na główkę”.
Miała rację, muszę. Muszę to zrobić.
Przecinam wyłożony kostką dziedziniec i
wchodzę na błotnistą, żwirowatą ścieżkę,
niosąc jedynie torebkę. Czuję się lekko i
dziwnie. Drzewa sprawiają wrażenie utkanych z
jaskrawej włóczki: czerwienie, brązy oraz, tu i
ówdzie, zieleń. Niebo ma kolor mokrej dachówki
łupkowej. To nie jest ten sam zwyczajny świat,
w którym wcześniej żyłam. Wszystko nabrało
większej intensywności, jakby fizyczne tło,
które dotychczas uważałam za oczywistość,
teraz dopominało się mojej uwagi.
Mój samochód stoi zaparkowany na drugim
końcu ścieżki, przed bramą, która oddziela
Wiązy od głównej ulicy. Nie powinnam
kierować. „Bujda – Vivienne unieważniła tę
lekarską opinię głośnym cmoknięciem. – To
niedaleko. Gdybyś przestrzegała wszystkich
durnych zasad, jakie teraz obowiązują, bałabyś
się ruszyć palcem!”.
Faktycznie, czuję się zdolna do tego, by
usiąść za kierownicą, choć dopiero od paru
minut. Rekonwalescencja po operacji przebiegła
przyzwoicie. Mogło to być zasługą dziurawca,
który sobie przepisałam, lecz niewykluczone, że
zadziałała siła ducha: muszę być silna, więc
jestem.
Przekręcam kluczyk w stacyjce i naciskam
stopą mocno na pedał gazu. Auto budzi się do
życia z głośnym bulgotem. Wjeżdżam na drogę i
powoli zwiększam prędkość. „Od zera do setki
w pół godziny”, zwykł żartować mój ojciec, gdy
volvo należało jeszcze do niego i do mamy
Zamierzam jeździć tym wozem, aż się rozpadnie
na kawałki. Nic nie przypomina mi rodziców
tak, jak to volvo. Wydaje mi się, że jest ono
starym, lojalnym członkiem rodziny, który
pamięta mamę i tatę z tą samą czułością co ja.
Odkręcam szybę, wdycham świeże
powietrze, które uderza mnie w twarz, i myślę,
że potrzeba będzie jeszcze wielu strasznych
opowieści o korkach, nim ludzie przestaną
kojarzyć jazdę samochodem z wolnością.
Mknąc niemal pustą drogą, mijając pola i
farmy, czuję się potężniejsza, niż naprawdę
jestem. Witam to złudzenie z otwartymi
ramionami.
Nie pozwalam sobie na myśli o Florence, o
rosnącym dystansie między nami.
Po jakichś sześciu kilometrach otwartej
przestrzeni, droga, którą jadę, staje się główną
ulicą Spilling, najbliższego miasteczka. W
centrum znajduje się rynek, który okalają
długie rzędy przysadzistych, elżbietańskich
budynków z pastelowymi fasadami. W
niektórych mieszczą się sklepy W innych, jak
przypuszczam, mieszkają stare, bogate snoby,
czteroocy nudziarze rozprawiający bez końca o
dziedzictwie historycznym Spilling. Pewnie
jestem niesprawiedliwa. Vivienne z pewnością
nie mieszka w Spilling, choć ma tu z domu
najbliżej. Gdy pyta się ją o adres, zawsze mówi
„Pod Wiązami”, jakby jej dom był dobrze znaną
miejscowością.
Stojąc na światłach, przetrząsam torebkę w
poszukiwaniu kartki ze wskazówkami, które mi
dała. W lewo przy małym rondzie, potem
pierwsza w prawo i szukać znaku. W końcu go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylkahaha.xlx.pl
  •  
    Copyright 2006 MySite. Designed by Web Page Templates