|
Podstrony |
|
|
- Index
- Ukochany, Ksiazki Diana Palmer, Palmer Diana
- Understanding the Impact of Childhood Sexual Abuse on Women's Sexuality, ♥ psychologia - inne (książki, artykuły), [EN] artykuły, child abuse
- True Blood S07E02 HDTV x264-KILLERS [eztv], Książki, True Blood S07
- True Blood S07E01 HDTV x264-KILLERS [eztv], Książki, True Blood S07
- Transatlantyki - Rozdział I, Książki, Witold Urbanowicz - Transatlantyki
- Transatlantyki - Wstęp, Książki, Witold Urbanowicz - Transatlantyki
- Urządzanie akwarium(1), AKWARYSTYKA SŁODKOWODNA, akwarystyka - książki
- Transatlantyki - Rozdział VII, Książki, Witold Urbanowicz - Transatlantyki
- Transatlantyki - Rozdział IV, Książki, Witold Urbanowicz - Transatlantyki
- Ujecia z bliska Kreatywna fotografia ujecia, Ksiazki, Bezdroża
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tutakeja.pev.pl
|
|
|
|
|
Tolkien J.R.R. - Rudy Dzil i Jego Pies, J.R.R Tolkien wszystkie książki |
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] J.R.R. TOLKIENRudy D¿il i Jego Pies(Farmer Giles of Ham)Kowal z Podlesia Wiêkszego(Smith of Wotton Mayor)(Prze³o¿y³a Maria Skibniewska)Rudy D¿il I Jego PiesAegidi i AhenobarbiJulii Agricole de HammoDomini de DomitoAule Draconarie ComitisRegni Minimi Regis et Basileimira facinora et mirabilis exortusczyli w jêzyku pospolitymWywy¿szenie i cudowne przygodyRudobrodego D¿ila,gospodarza z Ham,Pana oswojonego smoka,Króla Ma³ego KrólestwaFarmer Glles of HamPRZEDMOWAO dziejach Ma³ego Królestwa niewiele nam wiadomo, przypadkiem jednak zachowa³a siê historia jego powstania; œciœlej mówi¹c, nie tyle historia, ile legenda, bo jest to opowieœæ niew¹tpliwie znacznie póŸniej sklecona, pe³na dziwów zaczerpniêtych nie z suchych kronik, lecz z ludowych pieœni, na które te¿ czêsto siê powo³uje. Dla jej autora wydarzenia, o których opowiada, s¹ ju¿ zamierzch³¹ przesz³oœci¹, wydaje siê wszak¿e, i¿ zamieszkiwa³ na obszarze nale¿¹cym niegdyœ do Ma³ego Królestwa. Najoczywiœciej doœæ s³aby w geografii, zdradza pewn¹ znajomoœæ tej okolicy, podczas gdy o krainach po³o¿onych nieco dalej na pó³noc i zachód nie ma po prostu pojêcia.Wyda³o mi siê warte trudu przet³umaczenie tej nie-zwyk³ej historii z nader wyspiarskiej ³aciny na jêzyk bardziej nowoczesny, poniewa¿ rzuca ona pewne œwiat³o na ciemny okres dziejów Brytanii, nie mówi¹c ju¿ o tym, ¿e wyjaœnia nam pochodzenie niektórych dziwacznych nazw geograficznych. Wielu czytelników pewnie zgodzi siê te¿ ze mn¹, ¿e charakter i przygody bohatera s¹ rzeczywiœcie interesuj¹ce.Granice Ma³ego Królestwa — zarówno w czasie, jak w przestrzeni — trudno wyznaczyæ na podstawie sk¹pych danych, jakie posiadamy. Od dnia gdy Brutus wyl¹dowa³ na wybrze¿ach Brytanii, powsta³o tutaj i upad³o niejedno królestwo. Podzia³ kraju miêdzy Locrina, Cambera i Albanaka by³ tylko pierwszym z wielu ró¿nych i nietrwa³ych podzia³ów. Z jednej strony ka¿dy zaœcianek przywi¹zany by³ do swojej niezale¿noœci, z drugiej — królowie ¿¹dni powiêkszenia swoich pañstw, tote¿ wieki up³ywa³y na przemian wœród wojen i pokoju, radoœci i smutku, jak wiadomo nam dziêki kronikarzom króla Artura. By³y to czasy zmiennych granic, gdy ludzie szybko wspinali siê na szczyty i jeszcze szybciej z nich spadali, pieœniarzom zaœ nie brakowa³o ani tematów, ani chêtnych s³uchaczy. W tej w³aœnie epoce, zapewne miêdzy panowaniem króla Coela a pojawieniem siê króla Artura i powstaniem Siedmiu Królestw, rozgrywa³y siê opowiedziane w naszej historii wypadki. Widowni¹ ich by³a dolina Tamizy i ci¹gn¹ca siê na pó³noco-zachód od niej kraina a¿ po góry Walii.Stolica Ma³ego Królestwa, podobnie jak dzisiejszej Anglii, znajdowa³a siê w po³udniowo-wschodniej czêœci kraju, lecz jego granic dok³adnie nie znamy. Prawdopodobnie nie siêga³y zbyt daleko w gór¹ Tamizy na zachodzie ani te¿ dalej ni¿ do Otmoor na pó³nocy; o wschodniej granicy jeszcze mniej nam wiadomo. Z pewnych wzmianek w legendzie o synu D¿ila, Georgiuszu, oraz jego giermku, Suovetauriliuszu, wolno domyœlaæ siê, ¿e za ich czasów Ma³e Królestwo utrzymywa³o wysuniêt¹ placówkê w Farthingho. Nie nale¿y to jednak do naszej historii, któr¹ przedstawimy wam bez, poprawek i bez komentarzy; pozwolimy sobie tylko uproœciæ szumny tytu³ ³aciñskiego orygina³u na brzmi¹cy skromniej:RUDY D¯IL I JEGO PIESAEGIDIUS DE HAMMO mieszka³ w samym sercu wyspy Brytanii. Pe³ne jego nazwisko brzmia³o: Aegidius Ahenobarbus Julius Agricola de Hammo. Nie sk¹piono bowiem ludziom imion i przydomków w owych dniach, bardzo od naszych odleg³ych, kiedy wyspa ¿y³a jeszcze szczêœliwie, podzielona na wiele królestw. Czasu by³o wtedy wiêcej, a ludzi mniej, tote¿ ka¿dy prawie czymœ siê spoœród innych wyró¿nia³. Epoka ta jednak przeminê³a bez œladu i dzisiaj stosowniej bêdzie przedstawiæ bohatera naszej historii krótko i po prostu: nazywa³ siê D¿il, gospodarowa³ w Ham i mia³ rud¹ brodê. Ham by³o skromn¹ wiosk¹, ale jak wszystkie wioski w tamtych czasach — dumn¹ i niezale¿n¹.D¿il mia³ psa. Pies wabi³ siê Garm. Psy musia³y zadowalaæ siê krótkimi imionami w potocznej mowie, uczona ³acina stanowi³a wy³¹czny przywilej rodu ludŸkiego. Garm zreszt¹ nie zna³ nawet psiej ³aciny, chocia¿ pospolitym jêzykiem w³ada³ biegle (jak wiêkszoœci ówczesnych psów) i umia³ l¿yæ, przechwalaæ siê oraz pochlebiaæ. L¿y³ mianowicie ¿ebraków i w³óczêgów przechwala³ siê wobec innych psów, a schlebia³ swojemu panu. By³ z niego zarazem dumny i ba³ siê go bardzo, poniewa¿ D¿il i wymyœlaæ, i che³piæ siê umia³ jeszcze lepiej od psa.Ani poœpiech, ani ha³aœliwa krz¹tanina nie by³y w tamtych czasach w zwyczaju. Co prawda poœpiech i ha³as niewiele maj¹ wspólnego z prawdziw¹ robot¹. Spokojnie wiêc i po cichu ludzie robili, co do nich nale¿a³o, i nie mogli uskar¿aæ siê ani na brak pracy, na brak pogawêdek. Mieli o czym pogadaæ, bo dzia³o siê czêsto ciekawe i wa¿ne rzeczy. Ale pocz¹tek naszej opowieœci przypada na taki moment, gdy w Ham ju¿ od dawna nie zdarzy³o siê nic naprawdê wa¿nego. D¿ilowi to jak najbardziej dogadza³o, by³ bowiem cz³owiekiem trochê ociê¿a³ym, nie lubi³ zmieniaæ zwyczajów i poch³ania³y go ca³kowicie sprawy osobiste. Mia³ jak powiada³ — pe³ne rêce roboty, ¿eby nie wpuœci³ biedy przez próg, innymi s³owy, ¿eby jadaæ równe t³usto i ¿yæ tak dostatnio, jak przed nim ¿y³ jego ojciec Pies mu w tym dopomaga³. Ani pan, ani pies nie musieli wiele o Szerokim Œwiecie istniej¹cym poza gospodarstwem D¿ila, wiosk¹ Ham i najbli¿szym jarmaikiem.Mimo to Szeroki Œwiat istnia³. Niezbyt daleko od Ham rozpoœciera³a siê puszcza, a za ni¹ na zachód i na pó³noc ci¹gnê³y siê Dzikie Wzgórza, podejrzane trzêsawiska i góry. ¯y³y tam ró¿ne dziwne stwory, miêdzy innymi olbrzymy, grubiañskie i nieokrzesane plemiê, z którym bywa³y niekiedy k³opoty. Jeden olbrzym szczególnie wyró¿nia³ siê wœród swoich wspó³braci i wzrostem, i g³upot¹. Nie znalaz³em nigdzie w kronikach jego imienia, ale nie o imiê przecie¿ chodzi. By³ ogromny, za laskê s³u¿y³o mu spore wyrwane drzewo, a chód mia³ niezwykle ciê¿ki. Las rozgarnia³ jak trawê, niszczy³ goœciñce i pustoszy³ ogrody, bo wielkimi stopami ¿³obi³ œlady g³êbokie niczym studnie. Je¿eli potkn¹³ siê o jakiœ dom — nie zostawia³ z niego kamienia na kamieniu. A potyka³ siê doœæ czêsto i wyrz¹dza³ mnóstwo szkód, gdziekolwiek przechodzi³, bo g³ow¹ siêga³ ponad dachy, nogi zaœ stawia³ na chybi³ trafi³. Wzrok mia³ krótki i s³uch przytêpiony. Szczêœciem mieszka³ daleko, w g³êbi dzikich krain, i rzadko odwiedza³ okolice przez ludzi zamieszkane, a w ka¿dym razie bardzo rzadko umyœlnie tam siê wybiera³. W górach mia³ dom ogromny i na pó³ rozwalony, lecz przyjació³ niewielu, bo zra¿a³ wszystkich swoj¹ g³upot¹ i g³uchot¹, a zreszt¹ olbrzymów by³o ju¿ wtedy ma³o na œwiecie. Przechadza³ siê zazwyczaj samotnie po Dzikich Wzgórzach i po pustkowiach ci¹gn¹cych siê u stóp gór.Pewnego piêknego dnia latem olbrzym wybra³ siê na przechadzkê i wa³êsa³ siê bez celu po lasach, ³ami¹c i niszcz¹c drzewa. Nagle spostrzeg³, ¿e s³oñce zachodzi, i pomyœla³, ¿e pora wracaæ na kolacjê. Niestety stwierdzi³ te¿, ¿e zawêdrowa³ w nieznane okolice i zab³¹dzi³ na bezdro¿a. Na los szczêœcia wybra³ wiêc kierunek, jak siê okaza³o wcale niew³aœciwy, i szed³ przed siebie, póki nie zapad³y ciemnoœci. Wtedy usiad³ i czeka³, a¿ ksiê¿yc wzejdzie. W jego blasku ruszy³ znów naprzód, maszeruj¹c co si³ w nogach, bo by³o mu bardzo ju¿ pilno do domu. Zostawi³ na piecu swój najlepszy miedziany rondel i strach go zdj¹³, ¿e siê dno przepali. Szed³ jednak wci¹¿ odwrócony plecami od gór i ju¿ by³ w kraju zamieszkanym przez ludzi, a nawet zbli¿y³ siê do zagrody Aegidiusa Ahenobarbusa Juliusa Agricoli i do wsi, któr¹ powszechnie zwano Ham.Noc by³a piêkna. Krowy pas³y siê na ³¹kach, a pies D¿ila wymkn¹³ siê samowolnie na przechadzkê. Bardzo lubi³ ksiê¿ycowe noce i polowanie na króliki. Oczywiœcie nie wiedzia³ o tym, ¿e tego samego wieczora równie¿ olbrzym wybra³ siê na spacer. Gdyby o tym wiedzia³, mia³by doskona³¹ wymówkê, ¿eby wybiec z domu nie pytaj¹c o pozwolenie, lecz pewnie wola³by przywarowaæ cicho w kuchni. Oko³o drugiej po pó³nocy olbrzym wtargn¹³ na pola Aegidiusa, ³ami¹c p³oty, tratuj¹c zbo¿a i depcz¹c trawê na koœnych ³¹kach. Król poluj¹c na lisa z ca³ym dworem nie zrobi³by przez piêæ dni tyle szkody, ile jej wyrz¹dzi³ g³upi olbrzym w ci¹gu paru minut. Garm us³ysza³ dudnienie jakby ciê¿kich kroków, dolatuj¹ce znad rzeki, obieg³ wiêc od zachodu pagórek, na którym sta³ dom jego pana, ¿eby zbadaæ, co siê œwiêci. Niespodzianie ujrza³ olbrzyma, który w³aœnie jednym susem przesadzi³ rzekê i nadepn¹wszy na Galateê, najulubieñsz¹ krowê D¿ila, zgniót³ nieboraczkê na miazgê tak ³atwo, jak ch³op gniecie w palcach karalucha.Teraz ju¿ Garm wiedzia³ doœæ, a nawet za wiele. Szczekn¹³ z przera¿enia i skoczy³ z powrotem ku domowi. Nie myœla³ nawet o tym, ¿e wynikn¹³ siê na pole samowolnie, stan¹³ pod oknem sypialni gospodarzy ujadaj¹c i skowycz¹c. D³ug¹ chwilê we wnêtrzu domu trwa³a cisza. Gospodarze mieli twardy sen.— Ratuj, ratuj, ratuj! — wrzeszcza³ Garm.Okno otwar³o siê znienacka i wyfrunê³a z niego dobrze wycelowana butelka.— Ouuuu! — jêkn¹³ pies, z wielk¹ wpraw¹ uskakuj¹c na bok. — Ratuj, ratuj, ratuj! D¿il wreszcie wytkn¹³ z okna g³owê.— Do licha z tym psiskiem! Co ty tam wyrabiasz? — spyta³.— Nic — odpar³ pies.— £adne nic! Poczekaj do rana, a zobaczysz, jak ci za to nic skórê z³ojê! — rzek³ gospodarz zamykaj¹c okno z trzaskiem.— Ratuj, ratuj, ratuj! — wrzasn...
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plsylkahaha.xlx.pl
|
|
|