|
Podstrony |
|
|
- Index
- Ukochany, Ksiazki Diana Palmer, Palmer Diana
- Understanding the Impact of Childhood Sexual Abuse on Women's Sexuality, ♥ psychologia - inne (książki, artykuły), [EN] artykuły, child abuse
- True Blood S07E02 HDTV x264-KILLERS [eztv], Książki, True Blood S07
- True Blood S07E01 HDTV x264-KILLERS [eztv], Książki, True Blood S07
- Tolkien J.R.R. - Łazikanty, J.R.R Tolkien wszystkie książki
- Tolkien J.R.R. - Łazikanty, e-booki, J.R.R Tolkien wszystkie książki
- Transatlantyki - Rozdział I, Książki, Witold Urbanowicz - Transatlantyki
- Transatlantyki - Wstęp, Książki, Witold Urbanowicz - Transatlantyki
- Urządzanie akwarium(1), AKWARYSTYKA SŁODKOWODNA, akwarystyka - książki
- Transatlantyki - Rozdział VII, Książki, Witold Urbanowicz - Transatlantyki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tutakeja.pev.pl
|
|
|
|
|
Tremayne Avril - Miłosny kontrakt(1), Książki |
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] //-->Avril TremayneMiłosny kontraktTłumaczenieAgnieszka WąsowskaROZDZIAŁ PIERWSZYScott Knight spojrzał na stojącą obok wazy z ponchem oszałamiającą rudowłosąkobietę. Wysoka, pewna siebie, piękna… i, sądząc z wyrazu jej twarzy, cyniczna.Czyli wszystko to, co u kobiet lubił najbardziej.Okazja, dla której się tu zebrali, była co najmniej dziwna. Nie było to typoweprzyjęcie rozwodowe, a raczej celebrowanie związku Willi z jej nowym partnerem,Robem.Rudowłosa piękność pochyliła się, żeby nabrać sobie kolejną porcję ponczu. Niemógł nie zauważyć, że ma wspaniałe ciało. W tej chwili myślał jedynie o tym, żebypołożyć na nim swoje ręce.Podszedł do waz, biorąc sobie po drodze piwo, i nachylił się ku nieznajomej.– Jak to mówią o rozwodach… – zaczął, ale nie dane mu było skończyć. Kobietaodwróciła się w jego stronę i Scottowi dosłownie odebrało mowę. Z bliska wygląda-ła jeszcze lepiej niż z daleka. Miała szare oczy, mocno zarysowane brwi i pełne, po-malowane na czerwono usta.Nie zadała sobie trudu, żeby mu odpowiedzieć. Wiedziała, że nie musi, bo dosko-nale zauważyła, że Scott już wpadł w jej sidła. Na jej ustach pojawił się lekkiuśmiech i czekała na jego dalsze słowa.– Prawnicy nie lubią spokojnych rozwodów, podobnie jak przedsiębiorcy pogrze-bowi, którzy chcą do końca wykonać swoją robotę i zobaczyć gotowego pacjenta le-żącego na stole.Jej seksowne usta rozchyliły się w wyrazie zdumienia, po czym ułożyły w delikatnyuśmiech. Sprawiała wrażenie zaciekawionej, co poczytał sobie za dobry znak. Tak!Kobieta napiła się ponczu i spojrzała na niego przeciągle.– Jesteś dostępny? – spytała niskim, lekko zachrypniętym głosem. Jego brzmieniezadziałało na Scotta jak afrodyzjak. Uśmiechnął się w sposób, który miał oznaczać„Tak, jestem gotowy do uprawiania seksu nawet w tej chwili”. Lubił nazywać ten ro-dzaj uśmiechu Numerem Jeden, a to dlatego, że używał go najczęściej.– Tak się składa, że jestem.Kobieta zaśmiała się gardłowym śmiechem.– Miałam na myśli, czy jesteś rozwiedziony.– Nie. Nie jestem też żonaty ani zaręczony. I obecnie nie pozostaję w żadnymzwiązku.– Szkoda. Mogłoby być zabawnie.Scotta niełatwo było zaskoczyć, ale tej kobiecie najwyraźniej się to udało. Czyżbyinteresowali ją jedynie żonaci mężczyźni?– Zawsze może być zabawnie – nie dawał za wygraną.– Nie wierzę. Zwłaszcza jeśli nie wchodzą w grę pieniądze.Czyżby nie tylko wolała żonatych mężczyzn, ale jeszcze chciała, żeby jej za to pła-cić? Dzięki, ale nie. To nie jego bajka.Kobieta odstawiła kieliszek i sięgnęła do maleńkiej torebki, która wisiała na zło-tym łańcuszku na jej ramieniu. Wyjęła elegancką srebrną wizytówkę i podała mu.– Kate Cleary – przeczytał, po czym w jego głowie coś zaświtało. – Och…– Prawnik specjalizujący się w rozwodach. Ostatnio zajmowałam się rozwodemWilli. Jak to mówią? „Nauczył mnie prowadzić dom. Kiedy się rozwiodę, na pewnogo zatrzymam”. Zsa Zsa Gabor.Roześmiał się szczerze.– Teraz rozumiem, dlaczego to Willa dostała dom. Kto śmiałby ci się przeciwsta-wić?– Niektórzy próbują, ale zazwyczaj robią to tylko jeden raz.– Scott Knight, architekt. – Wyciągnął rękę.Ujęła ją i mocno uścisnęła. Dwa krótkie potrząśnięcia. Perfekcyjne.– Miło mi cię poznać. Zawsze chętnie słucham prawniczych dowcipów. Kto wie,może znasz jakiś, którego jeszcze nie słyszałam?– Oj, chyba będę potrzebował szwów.– W razie czego służę igłą i nicią. – Napiła się ponczo. – Mam też stapler, jeśli wo-lisz coś bardziej… wyrafinowanego.Scott objął ją wzrokiem. Miała na sobie prostą czarną sukienkę, w której wyglą-dała niezwykle seksownie. Nagie ramiona i nogi. Wysokie obcasy. Mała zielona to-rebka, rozpuszczone rude włosy. I te usta…W jej perfumach wyczuł nutę tuberozy. Jego ulubioną.– Jak dla mnie wyglądasz raczej na osobę, która prędzej coś rozerwie, niż zszyje –powiedział, pragnąc za wszelką cenę podtrzymać rozmowę.– Bo tak właśnie jest.– Nie przestraszysz mnie.– Nawet nie próbuję.– Mam wrażenie, że doskonale wiesz, co robisz, Kate Cleary. Dlatego myślę, żemożemy od razu przejść do rzeczy. Spotykasz się z kimś? Mam na myśli kogoś, kogomógłbym pokonać w układaniu kostki Rubika.– To twoja specjalność?– Jestem w tym niezły, choć mam wrażenie, że z tobą mógłbym być jeszcze lepszy.– W takim razie całe szczęście, że z nikim się nie spotykam. Będę musiała zade-monstrować ci moje umiejętności w układaniu kostki Rubika?– Nie wątpię, że z tymi długimi, smukłymi palcami jesteś w tym całkiem dobra.– Jedenaście sekund. – Przejechała językiem po górnej wardze. – Ale jak potrze-ba, mogę to zrobić wolniej.Scott przysunął się do niej tak, że niemal się dotykali.– Chciałbym cię zobaczyć w akcji zarówno kiedy jesteś szybka… jak i wolna.Uniosła brew i Scott wiedział, że w łóżku będzie doskonała. Nie mógł się już do-czekać. Może przekona się o tym nawet dzisiaj…Kate odrzuciła głowę.– To zależy.– Od czego?– Od tego, co masz do zaoferowania.Właśnie miał zaproponować, żeby się ewakuowali w jakieś ustronne miejsce,gdzie mógłby zaprezentować jej to, co miał do zaoferowania, kiedy pojawiła się Wil-la z Robem. Nie mogli sobie wybrać mniej odpowiedniego momentu.– Kate, tak się cieszę, że poznałaś Scotta – powiedziała uszczęśliwiona Willa. –Chociaż nie liczyłabym na to, że zostanie twoim klientem. To zdeklarowany kawa-ler.Piękne dzięki. Miał jedynie nadzieję, że Kate nie pomyśli sobie, że jest gejem.– Willa, daj spokój.– A nie jest tak? Ale przecież nie ma w tym nic złego. Po prostu taki już jesteśi tyle.Scott patrzył na nią bez słowa. Rob przewrócił oczami, a Kate przygryzła wargę,równie zakłopotana jak Rob.– Po tym, co się wydarzyło w Whitsundays… – Willa przerwała. Zrumieniła sięuroczo. Wszystko, co robiła Willa było urocze.Scott modlił się w duchu, żeby nie dokończyła tej wypowiedzi.– W każdym razie, Kate jest najlepszą specjalistką od rozwodów w całym Sydney.Jest też wspaniałą kobietą, ciepłą, empatyczną…– Dziękuję, Willa – przerwała jej Kate. – Chyba jednak nie jestem jeszcze gotowana to, by zostać świętą.Scott dostrzegł, że lekko się zarumieniła i postanowił przejąć inicjatywę.– Słyszałem też, że Kate jest mistrzynią w układaniu kostki Rubika – szepnął kon-spiracyjnie.Kate omal się nie zachłysnęła, próbując powstrzymać śmiech.Nie wiedzieć czemu, Scott zapragnął jej tym mocniej. Najwyraźniej jednak niebyło mu to dane. Do ich grupki dołączyła Amy ze swoją kumpelą Jessicą. Ale Scottnie zamierzał rezygnować. Za pół godziny Kate będzie jego.Amy pocałowała Scotta w policzek i uścisnęła Kate.– Kate! Minęły wieki, odkąd widziałyśmy się ostatni raz.– Konkretnie mówiąc, dwa tygodnie – odparła z uśmiechem Kate. – Czyżbyś wypi-ła u Foxa tyle mojito, że nie pamiętasz?Scott zaczął się zastanawiać, czy jest jedynym w tym towarzystwie, który dotądnie poznał Kate. No, może jeszcze brat Willi, Luke, który mieszkał w Singapurze.Najwyraźniej nawet Jessica znała Kate, ponieważ właśnie wymieniły powitalne uści-ski.– To nie było mojito tylko martini – sprostowała Jessica.Kate ponownie się zarumieniła.– Może nie wracajmy już do tego tematu – powiedziała z teatralnym wzruszeniemramion.Scott zapragnął nagle wysłuchać tej opowieści.– Czyżbyś nie lubiła martini? – spytał. W odpowiedzi wszystkie trzy wybuchnęłygłośnym śmiechem.Spojrzał na Roba, który tylko wzruszył bezradnie ramionami.– To było bardzo specjalne martini. Mroczne – wyjaśniła Amy. – Kate dostała good Barnaby, mojego kolegi z pracy, który akurat tam wtedy był. Barnaba uważa sięza doskonałe dzieło Boga i ulubieńca kobiet. Trzeba przyznać, że jest w tym trochęracji. Tyle że nie dla Kate.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plsylkahaha.xlx.pl
|
|
|