|
Podstrony |
|
|
- Index
- To takie proste! audiobook - Opala Anna Opala Anna, Powieści i opowiadania(1)
- Trzej Muszkieterowie audiobook - Dumas Aleksander Aleksander Dumas, Powieści i opowiadania(1)
- Ulysses Moore 9 Labirynt cienia audiobook - Baccalario Pierdomenico Pierdomenico Baccalario, Powieści i opowiadania(1)
- Toxic Jak sobie radzić z osobami które utrudniają ci życie audiobook - Jankiewicz Joanna Jankiewicz Joanna, Powieści i opowiadania(1)
- Tylko bez całowania! Czyli jak sobie radzić z niektórymi emocjami audiobook - Kasdepke Grzegorz Grzegorz Kasdepke, Powieści i opowiadania(1)
- Tysiąc szklanek herbaty Spotkania na Jedwabnym Szlaku audiobook - Maciąg Robert Maciąg Robert, Powieści i opowiadania(1)
- Trzech panów na włóczędze Jerome K. Jerome, Powieści i opowiadania(1)
- Trylogia norweska Ziemia kłamstw Raki pustelniki Na pastwiska zielone Radge Anne B, Powieści i opowiadania(1)
- Trzecia kultura a problemy przekładu nowszej literatury chorwackiej Wołek Katarzyna, Powieści i opowiadania(1)
- Und weiter fliebt die Oder A Odra płynie dalej Erdmann Barbara, Powieści i opowiadania(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- grzeda.pev.pl
|
|
|
|
|
Uciekła na strych, Opowiadania BDSM,Erotyczne |
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] "Uciekła na strych"(nadesłane przez: Huzar)--------------------------------------------------------------------------------Stary strych skrywał swoje sekrety w półmroku i jedynie ta częć przy starym, zakurzonym oknie tętniła jasnociš. Kobieta stanęła w smudze ciepłego wiatła. Słońce przemknęło przez zielony materiał letniej sukienki, cieniem zaznaczajšc kontury ciała. Płynna linia bioder zakrzywiała się w talii by przejć w obrys jędrnych piersi. Na nagie, jasne ramiona opadały rude loki. Kobieta zakręciła się tanecznym krokiem na palcach bosych stóp. Dół sukienki zawirował unoszšc się do połowy zgrabnych łydek. Jasny blask przez chwile przeniknšł między udami zdradzajšc że jedynie zielona sukienka skrywa jej nagoć. Potrzšsnęła głowš rozrzucajšc włosy. Zdawało się przez chwilę że głowę otoczyła powiata w czerwonym kolorze miedzi. Kobieta podniosła ręce nad głowę, wyprężyła się na wprost okna tak że teraz można było podziwiać cały zarys jej ciała.A ręce miałabym przywišzane do belki Głos delikatnie, prawie niezauważalnie drżał.Naga w łańcuchach i smagana batem po tym pięknym ciele.Nie jestem pięknaOcenia to właciciel niewolnicy a nie ona sama.Chcesz mnie widzieć nagš, rozpiętš łańcuchami na bezlitosnych torturach Można było odnieć wrażenie że usta nabrzmiały czerwieniš a piegowata buzia zarumieniła się delikatnie. Wsunęła palce w włosy i delikatnie zaczęła falować biodrami jak by do niesłyszanej melodii. I ten jej tajemniczy umiech, kuszšcy taki psotny i trochę ironiczny. Całoć sukienki trzymała się cienkich sznureczków na ramionach. Wystarczy lekko pocišgnšć by odsłonić tajemnice jej kobiecoci. Zamknęła oczy, odchyliła się w tył cały czas lekko falujšc. Wpleć dłoń w te jej gęste, ognicie rude loki. Zacisnšć palce i szarpnšć głowę w tył aż rozchyli usta w krzyku.Boli! Jednak nie próbowała się wyrywać.Dobrze, będziesz grzeczniejsza. Krnšbrne trzeba dyscyplinowaćW życiu nie będę Tego już nie dane jej było dokończyć. Mocnym pocałunkiem wymusić milczenie na jej wilgotnych ustach. A dłoń już wędruje po jej ciele w dół. Okršgłoć brzucha i niżej . Przez cienki materiał tak dobrze czuć delikatnoć jej ciała. Jedno ramišczko rozwišzane sukienka rozchyliła się na dwie poły odkrywajšc piersi. I drugie, Monika szarpnęła się nieposłusznie.Zostaw, nie nie jestem gotowa.Kłamiesz. Surowym szeptem słowa cedzone prosto w jej ucho. Sukienka opadła do kostek drobnych stóp. Stała się jej petami krępujšc każdš próbę ucieczki. Mogła jedynie jš odrzucić, pozbawiajšc się szansy na okrycie nagoci... Jej brzuch wilgotny o potu, dłoń idzie niżej. Do jedwabicie wygolonego łona. Ech, ten delikatny soczysty od soków owoc. Całš dłoniš zakryje twój wstyd. A palce same znajdš drogę do rodka. Bezlitonie spenetrujš pochwę jak brutalny strażnik krnšbrnš więniarkę. Odruchowo cisnęła nogi, zwarła mocne uda. Drugš dłoniš chwyciłem mocno za pier. Pełnš w kształcie, jędrnš. Monika jęknęła głono z bólu. cinięta pier nabrzmiała. Zostanš na białej skórze siniaki.Rozchyl nóżki bo bardziej zaboli. Przez chwile jak by się zawahała.No! Ponaglona już wiedziała że to nie żart. Posłusznie rozwarła uda. Lekko bo jeszcze gdzie w niej płonšł wstyd. Wystarczyło by palce trafiły na wrażliwe płatki. Zmrużyła oczy, a wargi delikatnie musnęły jej policzek, ucho. Zawędrowały po zgrabnej szyi na ramiona. A drugš rękš na obolałš pier. By nagrodzić posłuszeństwo. Subtelnie głaszczšc i łaskoczšc nabrzmiałš sutkę. Ocierajšc o brodawkę trochę szorstkim wnętrzem dłoni. Aureolę delikatnymi opuszkami palców. I powrócić na sutkę, nadgarstki sš jeszcze bardziej delikatne, przedramię chłodnę. Cudownie jest czuć jak twardniejšca brodawka muska skórę. Monika obróciła się przodem. Wtuliła się i przez chwilkę trwała tak rozdarta między rozkoszš a wstydem. Usta szybko się odnalazły. Mocne pocałunki o słonawym smaku krwi. Mojej? Jej? Nie, naszej. Z poprzegryzanych warg. Ramiona skrzyżowała zasłaniajšc piersi. Głaszczšc gładkie plecy czuć każde poruszenie mięni.Nie! Przerwijmy nim się zapomnimy szepnęła.Opuć ręce Wykonał polecenie jak by mimochodem. Piękna w całej swej bezbronnej nagoci. Teraz jest zdobyczš. Rozejrzała się za sukienkš, zawahała się czy po niš sięgnšć. Niewiadomie, ciskała uda, dotykała rękoma rozpalonego ciała. Wygięła się nagle w wietle, naprężyła ciało. Lnišca od potu jasna skóra, gra mięni, linie żeber, zagłębienia wygolonych pach, pulsowanie brzucha w szybkim oddechu.Jeeeej ale narobiłe westchnęła. Złapana chciała się wyrwać. Szarpnęła się całym ciałem, Burza jej czerwonych włosów zawirowała przy twarzy pozostawiajšc swój zapach w powietrzu. Upadła na deski podłogi.Nie rób tego Szepnęła błagalnie. I jak by chciała odepchnšć rękoma. Tylko że wszystkie siły jš opuciły w rozkosznej niemocy. Szorstka koszula otarła się o wrażliwe, nagie piersi. Sprzšczka szerokiego pasa bolenie wpijała się w jej ciało.Nie! Nie! Opór pękł. Dłońmi cisnšłem jej nadgarstki pozostawiajšc odcinięte czerwone lady. Wygięła ciało w napięty pałšk. Tak cudownie eksponujšc całe swoje piękno. Ustami pieszczšc jej piersi i chwilami dziko kšsajšc. Zaczęła się wić, kopišc rozwartymi nogami podłogę. Leki klaps otwartš dłoniš w zaróżowiony policzek. Gniew zaponšł w jej zielonych oczach. A jednak grzeczna rozluniła ciało, poddała się. Jak by zaciekawiona patrzyła jak z spodni uwalniam męskoć. Nabrzmiałš pragnieniem jej kobiecoci. Monika szepnęła.Boje sięTeraz należysz do mnie Jej delikatna muszelka zawarła się przede mnš. Wejcie było bólem dla obojga. Tak ciasno, zamknięta jej pochwa przyjęła członka. Monika zacisnęła z bólu zęby. Musiała czuć każdy ruch, coraz głębiej i głębiej.Zejd ze mnie. Proszę. Błagam! Nigdy, jeden gwałtowny ruch. Krzyknęła.Zgwałcę ciebie dopiero puszcze jej wnętrze rozlunia się wilgotne. Zaczyna pulsować pieszczšc członka. Coraz więcej w niej wilgoci. Jej ręce rozłożone za głowš, unieruchomione w ucisku. Usta rozchylone w szybkim oddechu i cichy szept.Gwałcisz, gwałciszTak będziesz teraz gwałcona każdego dnia. Bez odrobiny litoci.Zaczęła rytmicznie poruszać biodrami nadziewajšc się na członka. Coraz szybciej i szybciej. Może i ponaglana metalowš sprzšczkš która jak swoista ostroga wpijała się tuż nad jej łonem.Jeste mojš klaczšTwojštwojšMocne klapsy na uda i biodra. Ach cichy jęk.Uderz w buzielekko proszęKilka razów jeszcze mocniej zaróżowiło buzię. Kropelka krwi zalniła w kšciku ust Ach, poczuć ciałem jej nagie ciało. Puciłem jej nadgarstki niecierpliwie zdejmujšc koszulę. Wreszcie oswobodzony przywarłem mocno. Wtuliła się jak by szukajšc schronienia przed wstydem. I te jej tłumione jęki, szybki goršcy oddech.Gwałcę ciebie, nagš, bezbronnš Każde te gwałcę niczym tajemne hasło wyzwalało w jej ciele kolejne porcję rozkoszy.Liocilitocibłagam..Litoć nie dla ciebie sukoNagle ciało jej napięło się, usta rozchylone w niemym krzyku. Palce wpiła w moje ramiona. Uda jeszcze mocniej rozwarła. Szarpnęła głowš, jej ramiona oplotły mnie. Całym sobš czuje jak wpada w konwulsyjne drżenie. Mocne i nie powstrzymane. Wygina się całym ciałem, napina każdy mięsień. Wije się jak w rozkosznej torturze. I znieruchomiała na krótki moment. Wiotka opadła na podłogę.Leżała naga w plamie wiatła wpadajšcego przez zakurzone okno. Rozcišgnięta zmęczeniem na ciemnych deskach starego strychu. Jasna, naga, bezbronna
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plsylkahaha.xlx.pl
|
|
|