|
Podstrony |
|
|
- Index
- Trzeci numer czasopisma -Logopeda-, logopedia
- Trzeciak Stanisław ks. - Żyd jako obrońca ślubów cywilnych i rozwodów dla katolików, LITERATURA IUDAICA i ANTI-IUDAICA
- Trzecia kultura a problemy przekładu nowszej literatury chorwackiej Wołek Katarzyna, Powieści i opowiadania(1)
- Trzeci krÄ…g - Quick Amanda, Romanse historyczne
- Tomasz z Akwinu-ST32-Małżeństwo, Lektura, św.Tomasz z Akwinu - Suma teologiczna
- Traviss Karen - Komandosi Republiki 03 - Prawdziwe Barwy, Era powstania Imperium
- Traviss Karen - Komandosi Republiki - Potr jne zero, E-books
- Traviss Karen - Potrójne zero, Ebook, Gwiezdne Wojny
- Traviss Karen - Potrójne zero, E-Book
- Urszula - Na sen(1), muzyka, teksty piosenek
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jastrzab.xlx.pl
|
|
|
|
|
Trzecie małżeństwo - Templeton Karen, Templeton Karen |
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Karen Templeton Trzecie małżeństwo Rozdział pierwszy – Nance, przecież nie każę ci od razu wychodzić za niego za mąż – zniecierpliwiła się Elizabeth, wpychając do ust kolejną minipizzę. – Po prostu z nim porozmawiaj! Nancy stłumiła westchnienie na myśl, że mogłaby teraz siedzieć w domu z kotami, oglądać telewizję i zajadać wiśniowe lody, zamiast ukrywać się w kuchni przyjaciółki, siedząc nad kieliszkiem białego wina. Naj- bardziej na świecie chciałaby w tej chwili ściągnąć zbyt ciasne buty. Dwieście dolców, a w życiu nie miała na nogach czegoś tak niewygodnego. – I co mam mu powiedzieć? – A skąd ja mogę wiedzieć? – wzruszyła ramionami przyjaciółka, gładząc się po brzuchu okrytym ciążową tuniką w szmaragdowym kolorze. – Ale coś trzeba zrobić. Dobrze mu się przyjrzałaś? Wygląda, jakby przed godzi- ną zdechł mu pies! Owszem, dobrze mu się przyjrzała. Siedział na skraju bordowej skórzanej kanapy, samotny i ubrany na czarno. Rod Braden. Superprzystojny, bogaty, pochmurny. Męż- czyzna, który pociągał ją od czterech lat, od dnia, gdy poznały go obydwie z Elizabeth. Pracowały wtedy w pew- nej agencji nieruchomości w Detroit. Przez następne dwa lata Nancy trzymała się z daleka od Roda, ponieważ zaczął się spotykać z Elizabeth. Jednak ten ich związek zakończył się szybko i bezboleśnie, gdyż jej przyjaciółka poznała mężczyznę, który wkrótce został jej mężem. Po tym, jak Elizabeth wycofała się ze sceny, Nancy próbo- wała zbliżyć się do Roda, szybko jednak uświadomiła sobie, że jest to stracona sprawa. Nigdy nie należała do osób, które próbują walić głową w mur, wzruszyła więc ramionami i pozwoliła, by życie toczyło się dalej. Rod tymczasem ożenił się po raz drugi, a potem szybko się rozwiódł i przeprowadził się do Spruce Lake w Michigan. Zamieszkał w starym domu, który Elizabeth bez mrugnięcia okiem sprzedała mu jako letnią posiadłość. Również i tym razem Nancy tylko wzruszyła ramionami. W końcu, co jego życie miało z nią wspólnego? Dlatego, gdy weszła tu przed godziną i zobaczyła go, jak siedząc samotnie, patrzył w ogień, bez namysłu rzuciła: – Mamy początek nowego tysiąclecia, gdzie się po- dziewa twoje libido? – Natychmiast jednak ugryzła się w język i mruknęła: – O, do diabła... Po wypiciu dwóch kieliszków wina wciąż nie była pewna, czy alkohol już na tyle przytłumił jej erotyczny dreszczyk, by mogła bezpiecznie wejść do salonu i za- chowywać się mniej więcej jak normalna osoba. Naj- lepiej byłoby zasłabnąć. – No więc? – odezwała się Elizabeth, wpychając do ust kolejne ciastko. Nancy uznała, że najbezpieczniej będzie zmienić temat. – Jeśli nie przestaniesz tyle jeść, to niedługo będziesz ważyć dwieście kilo. – Ha! Po prostu jesteś zazdrosna, bo ja mam teraz piersi, a ty nie! Nancy uśmiechnęła się krzywo. Co prawda nie miała- by nic przeciwko temu, żeby ktoś powiększył jej biust o jeden rozmiar, ale to był najmniejszy z jej problemów. Trzecie małżeństwo 7 – I nie rób uników – dodała Elizabeth, patrząc wymownie na krótką, wydekoltowaną, aksamitną su- kienkę Nancy. – Już sama ta sukienka powinna sprawić, że tętno mu podskoczy. Nawet mnie oczy wyszły na wierzch, gdy cię w niej zobaczyłam. Pożycz mi swoich nóg, co? Do kuchni wpadł Guy, mąż Elizabeth, niosąc kilka pustych talerzy. W jego uchu lśnił brylantowy kolczyk. Zatrzymał wzrok na talerzu stojącym przed żoną i wes- tchnął. – Och, kochanie... zdawało mi się, że miałaś wyłożyć ciastka na ten talerz... ale nie po to, żeby je zjeść. One miały być dla gości. Elizabeth spojrzała na talerz i z niedowierzaniem zdała sobie sprawę, że zostały na nim tylko dwa małe ciasteczka. – Wiedziałem, że nie bez przyczyny kupiliśmy na ten wieczór dwa razy więcej jedzenia niż zwykle. – Guy ze śmiechem pocałował żonę w czubek głowy, wrzucił na talerz jeszcze kilkanaście ciasteczek, mrugnął do nich i znów zniknął w salonie. Nancy z trudem stłumiła ukłucie zazdrości. Gdy przed kilkoma miesiącami przeprowadzała się do Spruce Lake, by zająć miejsce Elizabeth w agencji nieruchomo- ści Millenium, którą jej przyjaciółka prowadziła razem ze swoją matką i Guyem, nie miała pojęcia, jak bardzo szczęście Elizabeth uwidoczni czarną dziurę w jej włas- nym życiu. Cieszyła się razem z nią, ale na widok tych dwojga serce ściskało się jej boleśnie. Oczywiście roz- sądek mówił jej, że kobieta może być szczęśliwa bez męża i dzieci, czasami jednak zazdrościła Elizabeth tak mocno, że to aż bolało. – Hej! – zawołała Elizabeth, biorąc ją za rękę. – Jeśli chcesz popadać w ponure nastroje, to rób to gdzieś 8 Karen Templeton indziej! – Otworzyła drzwi i wepchnęła Nancy do salonu. – Marsz! I niech ci nawet nie przyjdzie do głowy wracać do kuchni! Nancy westchnęła. Życie było znacznie przyjemniej- sze, gdy to ona rozstawiała innych po kątach. Dopiła wino, odstawiła kieliszek na czyjś papierowy talerz leżący na pianinie i otarła spocone dłonie o sukien- kę. Gdzie się podziało te dwadzieścia lat, które minęły od przyjęcia wydanego przez rodziców Stanleya Cohena? Debby Liebowitz namawiała ją wówczas, by zaprosiła do tańca Normana Sklara. Nancy za nic nie potrafiła sobie przypomnieć, czy wówczas to zrobiła. To zabawne, jak umysł wypiera traumatyczne wspomnienia, pomyślała, dyskretnie poprawiając uwierający ją biustonosz bez ramiączek. – Jeszcze tu jesteś? – usłyszała zza drzwi. Powiedziała sobie, że tylko nuda ją tu trzyma. Jej życie towarzyskie trudno było nazwać kwitnącym. Jed- nym z powodów, dla których wyprowadziła się z Detroit, było to, że pragnęła wreszcie wyrwać się z matrymonial- nego jarmarku, który zaczął ją bardzo nużyć. Naiwnie myślała, że w małym miasteczku, blisko Elizabeth i jej nowej rodziny – Guy miał już trójkę dzieci – będzie się czuła mniej samotna. Myliła się. Czuła się tu jak ryba wyjęta z wody. A jej matka, Bóg niech ją błogosławi, była święcie przekonana, że córka zupełnie postradała rozum. Kto się wyprowadza do miejsca, w którym mieszkają Bóg wie jacy ludzie? Belle Shapiro jeszcze nie wybaczyła córce, że zbyt łatwo pozbyła się męża, i to wyłącznie dlatego, iż nie przywią- zywał on żadnej wagi do tak przyziemnych pojęć jak na przykład wierność. – Ale – stwierdziła Belle pewnego razu – kto wie, może wyszło na lepsze. Jeśli nie będziesz miała własnych
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plsylkahaha.xlx.pl
|
|
|