Tyrion 2 (Leo)

Podstrony
 
Tyrion 2 (Leo), Pieśń lodu i ognia, Taniec ze smokami - tłumaczenia PL
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
TYRION
Opuścili Pentos Bramą Wschodzącego Słońca, Tyrion jednak nie dostrzegał żadnego blasku na
wschodzie.
–
To będzie tak jakbyś nigdy nie przybył do Pentos, mój mały przyjacielu, - obiecał Magister
Ilyrio zasłaniając fioletowe zasłony w ich lektyce. - Nikt nie musi oglądać twojego wyjazdu tak jak
nikt nie widział przybycia.
–
Nikt z wyjątkiem marynarzy, którzy upchali mnie do beczki, chłopca okrętowego, który za mną
sprzątał, dziewczyny którą wysłałeś by grzała mi łoże i tej zdradzieckiej, piegowatej praczki. Ah, no
i twojej straży. Jeśli nie wyciąłeś im mózgów wraz z jajami, wiedzą że nie jesteś tu sam.
Lektyka zawieszona była pomiędzy ośmioma gigantycznymi malowanymi końmi, na ciężkich
skórzanych pasach. Czterech eunuchów utrzymywało tempo obok koni, dwóch po każdej stronie a
pozostali podążali za nimi pilnując wozu z bagażami.
–
Nieskalani nie opowiadają żadnych historii, - zapewniał go Illyrio. - A galera która cię tu
dostarczyła płynie właśnie do Asshai. Minie dwa lata nim powróci, o ile morza będą łaskawe. Co do
moich domowników, kochają mnie mocno. Żaden mnie nie zdradzi.
Cieszy mnie ta myśl, mój gruby przyjacielu. Pewnego dnia wyryjemy te słowa na twojej krypcie.
–
Powinniśmy być na pokładzie tej galery, - powiedział karzeł. - Najszybsza droga do Volantis
prowadzi przez morze.
–
Morze jest zdradzieckie, - odparł Illyrio. - Jesień jest powszechną porą sztormów a piraci wciąż
posiadają swe kryjówki na Stopniach, żerując na uczciwych ludziach. Nie chciałbyś mój mały
przyjacielu wpaść w takie ręce.
–
Na Rhoyne też są piraci.
–
Rzeczni piraci. - ziewnął serowy magnat, zakrywając usta tyłem swej dłoni. - Karaluchy,
rzucajÄ…ce siÄ™ na okruchy.
–
Niektórzy słyszeli też o skamieniałych ludziach.
–
Są wystarczająco prawdziwi, przeklęci biedacy. Ale dlaczego by o tym rozmawiać. Dzień jest
zbyt ładny na takie rozważania. Powinniśmy wkrótce ujrzeć Rhoyne a ty zeskoczysz z Illyria i jego
wielkiego brzucha. Zanim to nastąpi pijmy i oddajmy się snu. Mamy słodkie wino i przystawki,
cieszmy się tym. Dlaczego by rozmyślać o chorobach i śmierci.
Rzeczywiście, dlaczego?
Tyrion po raz kolejny słyszał odgłos wydawany przez kuszę. Lektyka
kołysała się z boku na bok, kojący ruch, który sprawiał że czuł się jak dziecko zasypiające w
ramionach matki.
Nie żebym wiedział jak to było.
Jedwabne poduszki wypełnione gęsim pierzem
przyciskały się do jego policzków. Fioletowe ściany, przybierały formę daszku, sprawiając
przytulne wrażenie, czyniąc z wnętrza lektyki ciepłe, przyjemne miejsce oddzielone od
zewnętrznych jesiennych chłodów.
Za nimi wlokły się muły, ciągnące skrzynie, beczki i kosze pełne przysmaków, mających uchronić
serowego lorda od głodu. Tego ranka nadgryzali przyprawioną kiełbasę, przepłukując ją ciemnym
piwem. Węgorz w galarecie i czerwone dornijskie wypełniło im popołudnie. Z nadejściem wieczoru
uraczyli siÄ™ krojonÄ… szynkÄ…, gotowanymi jajami i pieczonymi skowronkami nadziewanych
czosnkiem i cebulÄ…. Do tego jasne
ale
i ogniste wino z Myr, pomocne w trawieniu. Lektyka była
jednak równie wygodna co powolna i karzeł szybko zaczął kręcić się niecierpliwie.
–
Ile minie dni nim dotrzemy do rzeki? - zapytał Illyria tego wieczoru. - W takim tempie, twoje
smoki królowej będą większe niż smoki Aegona zanim je w ogóle zdążę obejrzeć.
–
Mogłoby tak być. Większe smoki sieją większy strach. - magister wzruszył ramionami. - Nic by
mnie bardziej nie ucieszyło niż powitanie Królowej Daenerys w Volantis, tak jednak będę musiał
polegać na tobie i Gryfie tym razem. Mogę jej służyć najlepiej jak potrafię w Pentos, robiąc
przygotowania do jej powrotu. Tak długo jak jesteś ze mną jednak... cóż, stary, gruby człowiek musi
mieć swoje wygody, tak? Dalej, wychyl nieco wina.
–
Powiedz mi, - zapytał Tyrion pijąc, - dlaczego magister Pentos miałby dawać cokolwiek temu
kto nosi koronę Westeros? Jaki jest twój zysk w tym całym interesie, mój panie?
Grubas starł tłuszcz ze swych ust.
–
Jestem starym człowiekiem, znużony całym tym zdradzieckim światem. Czy to takie dziwne iż
chcę zrobić coś dobrego nim wypełnią się moje dni, że chcę pomóc słodkiej, młodej dziewczynie
przywrócić jej to co należne?
Zaraz zaoferujesz mi magiczną zbroję i pałac w Valyrii.
–
Jeśli Daenerys jest tylko słodką, młodą dziewczyną, Żelazny Tron potnie ją na słodkie młode
kawałki.
–
Nie obawiaj się, mój mały przyjacielu. W jej żyłach płynie krew Aegona Smoka.
Razem z krwiÄ… Aegona Niegodnego, Maegora Okrutnego i Baelora Zamroczonego.
–
Opowiedz mi o niej coś więcej.
Grubas zamyślił się.
–
Daenerys była jeszcze na wpół dzieckiem kiedy do mnie przybyła, jednak piękniejsza nawet od
mojej drugiej żony, tak urocza iż kusiło mnie by wziąć ją dla siebie. Wystraszona, tajemnicza
istotka, jednakże wiedziałem iż wzięcie jej do łoża nie przyniesie mi żadnej radości. Zamiast tego
przyzwałem wyszkoloną niewolnicę i pieprzyłem ją tak mocno i energicznie aż wszelkie szaleństwo
mnie opuściło. Jeśli mam być szczery nie sądziłem że Daenerys przetrwa tak długo pośród tych
końskich lordów.
–
To cię jednak nie powstrzymało przed sprzedaniem jej khalowi Drogo...
–
Dothrakowie nie kupują ani nie sprzedają. Powiedzmy raczej że to jej brat Viserys dał ją
khalowi Drogo by zdobyć jego przyjaźń. Próżny, młody człowiek, do tego chciwy. Viserys pragnął
tronu swego ojca, lecz pragnął równie mocno Daenerys i był niechętny by ją porzucić. Noc przed
ślubem księżniczki starał się wślizgnąć do jej łoża, nalegając że jeśli nie może mieć jej ręki, weźmie
sobie jej dziewictwo. Gdybym nie wykazał się ostrożnością i nie postawił strażników przed jej
drzwiami, Viserys mógłby pogrzebać plany budowane przez lata.
–
Brzmi to jakby był skończonym głupcem.
–
Viserys był po prostu synem Szalonego Aerysa. Daenerys... Daenerys jest całkiem inna. -
rozgryzł w swym ustach pieczonego skowronka i pogryzł głośno łącznie z kośćmi i całą resztą. -
Wystraszone dziecko, które kryło się w mojej posiadłości zginęło na morzu Dothraków i odrodziło
się we krwi i ogniu. Smocza królowa która nosi jej imię jest prawdziwym Targaryenem. Kiedy
wysłałem statki by zabrały ją do domu, skierowała je w kierunku Zatoki Niewolniczej. W krótkim
czasie zdobyła Astapor, sprawiła że Yunkai ugieło przed nią kolan i spustoszyła Meereen. Mantarys
będzie następne jeśli ruszy na zachód starą valyriańską drogą. Jeśli wyruszy morzem, no cóż... jej
flota musi zawinąć do Volantis po prowiant i świeżą wodę.
–
Lądem czy morzem, wiele lig dzieli Meerenn od Volantis – zauważył Tyrion.
–
Pięćset pięćdziesiąt, lotem smoka, poprzez pustynie, góry, bagna i ruiny nawiedzane przez
demony. Wielu zginie ale ci którzy przetrwają będą silniejsi kiedy dotrą do Volantis... gdzie znajdą
ciebie i Gryfa oczekujących na nich, ze świeżymi siłami i wystarczającą liczbą statków by zabrać
ich wszystkich poprzez morze do Westeros.
Tyrion rozważał i przypominał sobie wszystko co wiedział o Volantis, najstarsze i najbardziej
dumne z Dziewięciu Wolnych Miast. Coś tu było nie tak. Nawet mając połowę nosa wyczuwał to.
–
Mówi się że w Volantis na jednego wolnego człowieka przypada pięciu niewolników. Dlaczego
Trójca pomagałaby królowej która zniszczyła handel niewolników? - wskazał na Illyrio. - W takim
razie dlaczego ty miałbyś jej pomagać? Niewolnictwo jest prawnie zakazane w Pentos, jednak i ty
maczasz palce w tym handlu, może nawet całą rękę. A mimo to spiskujesz na rzecz smoczej
królowej a nie przeciw niej. Dlaczego? Co chcesz uzyskać od Królowej Daenerys?
–
Znowu do tego wracamy? Uporczywy z ciebie człowieczek. - Illyrio zaśmiał się i poklepał po
brzuchu. - Jak chcesz. Żebraczy Król przysiągł że zostanę jego starszym nad monetą a także
prawdziwym lordem. Kiedy tylko założy koronę, będę mógł wybrać sobie zamek... nawet Casterly
Rock, jeśli zapragnę.
Tyrion parsknął winem, poprzez bliznę która niegdyś była jego nosem.
–
Mój ojciec usłyszał by o tym z rozkoszą.
–
Twój ojciec nie miałby powodów do obaw. Dlaczego miałbym chcieć tą skałę? Moja rezydencja
jest wystarczająco duża dla każdego człowieka i wygodniejsza niż wasze przewiewne westeroskie
zamki. Starszy nad monetą jednakże... - Grubas obrał kolejne jajko. - Jestem zamiłowany w złocie.
Czy może być słodszy dźwięk od brzdęku złota o złoto?
Krzyki siostry.
–
Jesteś całkowicie pewien że Daenerys wywiąże się z obietnic swego brata?
–
Wywiąże lub nie. - Illyrio ugryzł połowę jajka. - Powiedziałem ci już, mój mały przyjacielu, nie
wszystko czyni się dla zysku. Wierz jeśli chcesz ale nawet grubi, starzy głupcy jak ja mają
przyjaciół i długi przyjaźni do spłacenia.
KÅ‚amca,
pomyślał.
Jest coś w tej wyprawie warte więcej dla ciebie niż pieniądze czy zamki.
–
Niewielu spotyka się ludzi ceniących wyżej przyjaźń nad złoto.
–
Szczera prawda, - odparł grubas głuchy na ironię.
–
Jak to się stało że Pająk stał ci się tak bliski?
–
Dorastaliśmy razem, dwóch zielonych chłopców w Pentos.
–
Varys pochodzi z Myr.
–
I tak jest. Spotkałem go niedługo po jego przybyciu, o krok przed handlarzami niewolników. Za
dnia sypiał w kanałach, nocą krążył po dachach niczym kot. Byłem równie biedny, siepacz w
brudnych jedwabiach, żyjąc ze swego ostrza. Być może miałeś okazję rzucić okiem na posąg przy
moim basenie? Wyrzeźbił go Pytho Malanon kiedy miałem szesnaście lat. Urocza rzecz, teraz
jednak płaczę kiedy ją widzę.
–
Nikt nie wygra z upływającym czasem. Wciąż jestem w żałobie po moim nosie. Jeśli chodzi o
Varysa...
–
Był księciem złodziei w Myr, dopóki jeden z jego rywali nie doniósł na niego. W Pentos
zdradzał go akcent a kiedy wyszło na jaw że jest eunuchem, był pogardzany i bity. Dlaczego to
mnie wybrał do swej obrony, być może nigdy się nie dowiem, tym nie mniej zawarliśmy układ.
Varys szpiegował pomniejszych złodziei i przechwytywał ich łupy. Ja oferowałem pomoc ich
ofiarom, obiecując odzyskanie ich dóbr za odpowiednią opłatą. Wkrótce każdy kto cierpiał z
powodu swej straty przychodził do mnie, podczas gdy miejscowe rzezimieszki poszukiwały
Varysa... połowa by poderżnąć mu gardło, druga połowa by sprzedać mu to co ukradli. Bogaciliśmy
się coraz bardziej od czasu kiedy Varys wytrenował swe myszy.
–
W Królewskiej Przystani trzymał ptaszki.
–
Wtedy nazywaliśmy ich myszami. Starsi złodzieje byli głupcami, myślący jedynie o zamianie
swego nocnego łupu na wino. Varys preferował osieroconych chłopców i małe dziewczynki.
Wybierał najmniejszych, szybkich i cichych i uczył ich wspinaczki po murach i opuszczania się
przez kominy. Uczył ich także czytać. Zostawiliśmy złoto i klejnoty pospolitym złodziejaszkom.
Zamiast tego nasze myszy kradły listy, księgi, wykresy... później potrafiły je odczytywać i
zostawiać tam gdzie leżały.
Tajemnice są warte więcej niż srebro czy szafiry,
utrzymywał Varys. Tak
po prostu. Stawałem się coraz bardziej poważany, że kuzyn Księcia Pentos pozwolił mi ożenić się z
jego dziewiczą córką, podczas gdy szepty o talentach pewnego eunuchu przekroczyły Wąskie
Morze i dotarły do uszu pewnego króla. Bardzo niespokojnego króla, który nie ufał w pełni swemu
synowi, ani swej żonie ani też swemu namiestnikowi, przyjacielowi z czasów młodości, który
wyrósł na zadufanego w sobie aroganta. Wierzę że znasz resztę tej historii, nie mam racji?
–
Większość z tego – przyznał Tyrion – Widzę że jednak jesteś czymś więcej niż serowym
magnatem.
Illyrio pochylił swą głowę.
–
Uprzejmie z twojej strony mówiąc w ten sposób, mój mały przyjacielu. A z mojej strony, widzę
że jesteś równie bystry jak utrzymywał Lord Varys. - Uśmiechnął się, ukazując swe krzywe, żółte
zęby i zawołał o kolejne ogniste wino z Myr.
Kiedy magister zapadł w sen ze swym dzbanem wina na kolanie, Tyrion przekradł się po
poduszkach wyswobadzając wino nalał je sobie do pucharu. Osuszył je, ziewnął i napełnił
ponownie.
Jeśli wypiję dość ognistego wina,
powiedział sobie,
być może będę śnił o smokach.
Kiedy był samotnym dzieckiem w czeluściach Casterly Rock, często nocą jeździł na smokach,
udając że jest jakimś zaginionym Targaryeńskim książątkiem lub smoczym władcą z Valyrii
latającym ponad polami i górami. Pewnego razu, kiedy jego stryjowie zapytali jaki prezent chciałby
na dzień swego imienia, błagał ich o smoka.
–
Nie musiałby być duży. Może być mały, jak ja. - jego stryj Gerion stwierdził że to
najzabawniejsza rzecz jaką słyszał lecz jego stryj Tygett powiedział:
–
Ostatni smok zginął sto lat temu, chłopcze. - To wydawało się tak bardzo niesprawiedliwe że
chłopak przepłakał całą noc.
Jednak, jeśli wierzyć serowemu lordowi, córka Szalonego Króla wykluła z jaj trzy żywe smoki.
O
dwa więcej niż potrzebuje jeden Targaryen.
Tyrion niemal żałował że zabił swego ojca. Sprawiłoby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylkahaha.xlx.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates