|
Podstrony |
|
|
- Index
- Tołkacz Lech - Infrastruktura transportu wodnego. Tom 1. Infrastruktura Transportu śródlądowego, 01. LOGISTYKA - dla potrzebujących, 01. MATERIAŁY AUTORSKIE - literatura-artykuły-prezentacje
- Tom Brown jr. - Friedvolle Krieger der Wildnis, Mega Survival E-Book, Survival
- Tom Clancy's Rainbow Six Vegas 2 - Prima Official Game Guide XBOX360 PS3 PC(1), Poradniki Do Gier !
- Tom Clancys Rainbow Six Rogue Spear Platinum Edition Prima Official eGuide(1), Poradniki Do Gier !
- Tom Clancys Rainbow Six Rogue Spear Black Thorn Prima Official eGuide(1), Poradniki Do Gier !
- Tom Clancy's Ghost Recon Advanced Warfighter - Prima Official Game Guide(1), Poradniki Do Gier !
- Tom Clancys Splinter Cell Pandora Tomorrow Xbox Prima Official eGuide(1), Poradniki Do Gier !
- Tom Mulholland zdrowe-myslenie.-jak-przekuwac-porazki-w-sukcesy-i-zarabiac-na-tym-miliony full, ebooki
- Tom Clancys Rainbow Six Raven Shield Prima Official eGuide(1), Poradniki Do Gier !
- Tom Clancys Rainbow Six Lockdown PC Prima Official eGuide(1), Poradniki Do Gier !
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sp6zabrze.htw.pl
|
|
|
|
|
Tom 3 - Jak w raju - McNaught Judith, ROMANSE HISTORYCZNE |
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] JUDITH MCNAUGHT JAK W RAJU PrzełoŜyła Anna Maria Nowak ROZDZIAŁ 1 Piętnastu posłańców w charakterystycznych błękitno - srebrnych liberiach rodu Cameronów wyruszyło z Havenhurst tego samego dnia o świcie. Wszyscy wieźli takie same, pilne listy, które Julius Cameron, stryj hrabianki Elizabeth, polecił dostarczyć do piętnastu rezydencji na terenie całej Anglii. Adresatów łączyło tylko jedno, kaŜdy kiedyś oświadczył się o hrabiankę Elizabeth. śaden teŜ nie zareagował obojętnie na treść listu. Kilku nie wierzyło własnym oczom, inni prychnęli z pogardą, paru odczuwało złośliwą satysfakcję. Dwunastu odpisało natychmiast, odrzucając skandaliczną propozycję Juliusa, a potem udało się do przyjaciół, by się z nimi podzielić tą niezwykłą, smakowitą plotką. Trzej męŜczyźni jednak zachowali się inaczej. Lord John Marchman właśnie wrócił z polowania - swojej ulubionej rozrywki - kiedy w jego rezydencji pojawił się słuŜący z Havenhurst. Lokaj przyniósł list. - Niech mnie kule biją! - zdziwił się lord, czytając. Pan Cameron pisał bowiem, Ŝe pragnie, by jego bratanica, hrabianka Elizabeth Cameron jak najszybciej stanęła na ślubnym kobiercu z odpowiednim kandydatem. Dlatego teŜ - kontynuował Julius - mimo wcześniejszej odmowy, jest teraz skłonny przychylić się do prośby sir Johna. A poniewaŜ ewentualni narzeczeni nie widzieli się od półtora roku, proponuje, Ŝe przyśle swoją bratanicę, naturalnie z przyzwoitką. Niech spędzi tydzień pod dachem konkurenta, co pozwoli im na „odnowienie znajomości”. Lord Marchman nie wierzył własnym oczom. KrąŜył po gabinecie i jeszcze dwukrotnie przeczytał list. - Niech mnie kule biją! - powtórzył. Przeciągnął ręką po jasnych włosach i odruchowo zerknął na ścianę, całkowicie pokrytą jego najcenniejszymi trofeami: łbami zwierząt, upolowanych w Europie i poza nią. Łoś popatrzył na niego szklistymi ślepiami, obok szczerzył kły niedźwiedź polarny. Lord wyciągnął rękę i podrapał łosia między rogami czułym, choć zgoła niestosownym gestem, dziękując zwierzęciu za wspaniały dzień, jaki spędził, ścigając go po kniejach. Przed oczami męŜczyzny zamajaczyła prześliczna twarz Elizabeth Cameron: niezrównane rysy, zielone oczy, jasna, czysta cera i uśmiechnięte, delikatne usta. Kiedy ją poznał, półtora roku temu, natychmiast przykuła jego uwagę niezwykłą urodą. A wystarczyły dwa spotkania i ta czarująca, niezepsuta siedemnastolatka tak go zauroczyła, Ŝe popędził do jej brata oświadczyć się o nią, spotykając się wszakŜe z chłodną odmową. Najwyraźniej stryj Elizabeth, który teraz pełnił rolę jej opiekuna, łaskawszym okiem spoglądał na sir Johna. A moŜe sama dziewczyna stała za tym listem? MoŜe tamte dwa spotkania w parku znaczyły dla niej równie duŜo co dla niego? John wstał i podszedł do ściany, na której wisiały niezliczone wędki. Starannie wybrał jedną. Dziś będzie łowił pstrągi - postanowił, przypominając sobie jednocześnie cudowne włosy Elizabeth. Jej loki w kolorze miodu połyskiwały w promieniach słońca, przywodząc na myśl złocistą łuskę pięknego pstrąga, przecinającego fale rzeki. Porównanie było tak idealne, a przy tym poetyckie, Ŝe lord znieruchomiał, zdumiony własną inwencją, i odłoŜył wędkę. Właśnie tymi słowami złoŜy hołd włosom Elizabeth, kiedy za miesiąc pojawi się w jego progach, postanowił, przyjmując propozycję Juliusa Camerona. Sir Francis Belhaven, czternasty adresat listu Juliusza Camerona, przeczytał propozycję w sypialni, ubrany w jedwabny szlafrok. W głębi pokoju, na łóŜku, czekała na niego naga kochanka. - Francis, kochanie - zamruczała, przeciągając palcami po atłasowej pościeli - co takiego waŜnego jest w tym liście, Ŝe nad nim siedzisz zamiast przyjść do mnie? Podniósł wzrok znad kartki i zmarszczył brwi na odgłos drapania paznokci o gładki materiał. - UwaŜaj na pościel, moja słodka - upomniał ją. - Samo prześcieradło kosztuje trzydzieści funtów. - Gdybyś mnie kochał - poskarŜyła się, pilnując, by w jej głosie nie zabrzmiał wyrzut - nie obchodziłyby cię pieniądze. Francis Belhaven był takim skąpcem, Ŝe Eloise czasem zastanawiała się, czy jeśli za niego wyjdzie, dostanie więcej niŜ jedną albo dwie suknie rocznie. - A gdybyś ty mnie kochała - odparował błyskawicznie - bardziej byś się liczyła z moim groszem. Czterdziestopięcioletni Francis Belhaven, choć nigdy się nie oŜenił, nie narzekał na brak damskiego towarzystwa. Przepadał za kobietami - ich ciałami, twarzami, pięknością... Teraz jednak potrzebował dziedzica, a zatem naleŜało rozejrzeć się za Ŝoną. Od roku układał w myślach listę wymagań, jakie musi spełnić szczęśliwa kandydatka, godna stać się jego małŜonką. Wybranka przede wszystkim musi być młoda, ładna i majętna, Ŝeby nie szastała jego pieniędzmi. Podniósłszy wzrok znad listu Juliusa, łakomie popatrzył na piersi Eloise i w duchu dorzucił kolejny wymóg dla przyszłej oblubienicy: musi rozumieć jego apetyty i konieczność urozmaicenia seksualnego menu. Nie Ŝyczy sobie Skromnisi, która będzie się dąsać, bo uciął sobie na boku jakiś romansik. W tym wieku nie pozwoli, by nim dyrygowała jakaś naboŜna smarkula o surowych poglądach na cnotę i wierność. Zamiast swojej nagiej kochanki zobaczył Elizabeth Cameron. JakąŜ była zmysłową pięknością, kiedy się o nią oświadczał niemal dwa lata temu. Dojrzałe piersi, szczuplutka talia, twarz... niezapomniana uroda. Majątek... wystarczający. Jak głosiła plotka, po tajemniczym zniknięciu brata dziewczyna została właściwie bez grosza, ale stryj dawał do zrozumienia, Ŝe narzeczona wniesie znaczny posag, co oznacza, Ŝe plotka, jak zwykle, mijała się z prawdą. - Francis! MęŜczyzna wstał, podszedł do łóŜka i usiadł przy kochance. Pieszczotliwie pogładził jej piersi, ale drugą ręką szarpnął za taśmę dzwonka. - Jeszcze chwilka, najdroŜsza - odezwał się, kiedy do sypialni wbiegł słuŜący. Podał mu list. - Niech mój sekretarz odpowie twierdząco - polecił. Ostatni list Juliusa Camerona przesłano z londyńskiego domu Iana Thorntona do Montmayne, wiejskiej rezydencji młodego dŜentelmena. Tam trafił na biurko wraz z górą korespondencji - towarzyskiej i związanej z interesami - która czekała na odpowiedź. Kiedy łan otworzył kopertę z bombą Juliusa, w zawrotnym tempie przekazywał właśnie swojemu nowemu sekretarzowi instrukcje. Na podjęcie decyzji nie potrzebował jednak tyle czasu co lord John Marchman czy sir Francis Belhaven. Zdumiony i oniemiały wpatrywał się w list, podczas gdy sekretarz, Peters, który pracował u Iana dopiero od dwóch tygodni, w duchu dziękował niebiosom za krótką przerwę i najszybciej, jak się dało, pisał, bezskutecznie usiłując nadąŜyć za poleceniami pracodawcy. - Ten list - oświadczył krótko Thornton - to albo pomyłka, albo Ŝart. W kaŜdym razie uwaŜam, Ŝe jest wyjątkowo niesmaczny. Na moment w jego pamięci oŜyła Elizabeth Cameron - chytra, płocha kokietka, której ciało i uroda zaćmiły mu rozum. Kiedy się poznali, była juŜ zaręczona z wicehrabią. Jak widać nie wyszła za niego za mąŜ - zapewne rzuciła go, licząc na złowienie grubszej ryby. Angielska szlachta, o czym juŜ zdąŜył się przekonać, zawierała małŜeństwa tylko dla pozycji i majątku, a potrzeby seksualne zaspokajała gdzie indziej. Najwyraźniej rodzina Elizabeth Cameron postanowiła połoŜyć jej głowę na małŜeńskim szafocie. Zdaje się, Ŝe niezwykle im zaleŜy na pozbyciu się dziewczyny, skoro są gotowi poświęcić tytuł dla pieniędzy Iana ... Ta koncepcja była tak nieprawdopodobna, Ŝe Thornton natychmiast ją odrzucił. Nie ulega wątpliwości, Ŝe ten list to głupi Ŝart, autorstwa kogoś, kto zapamiętał plotki, jakie krąŜyły po pamiętnej dwudniowej zabawie w pewnej wiejskiej rezydencji; kto sądził, Ŝe taka propozycja rozbawi Iana . Całkowicie usuwając z myśli dowcipnisia oraz Elizabeth Cameron, zerknął na spłoszonego sekretarza, który pisał, aŜ pióro skrzypiało. - Ten pozostawiamy bez odpowiedzi - oświadczył. To powiedziawszy, rzucił epistołę na biurko, lecz biały arkusz przesunął się po wypolerowanym dębowym blacie i sfrunął na podłogę. Peters rzucił się, by go złapać, ale kiedy się przechylił, listy, które juŜ wcześniej dał mu pracodawca, poleciały na podłogę. - B... bardzo przepraszam - wyjąkał i poderwał się, usiłując zebrać kartki, które rozsypały się po dywanie. - Ogromnie przepraszam, panie Thornton - powtórzył, rozpaczliwie zgarniając umowy, zaproszenia oraz listy i układając je w nierówną stertkę. Pracodawca zachowywał się, jakby go nie słyszał, rzucał juŜ kolejne instrukcje i podsuwał sekretarzowi następne zaproszenia i notatki. - Na pierwsze trzy odmów, czwarte przyjmij, piąte - odmowa. Na szósty wyślij wyrazy współczucia. Tu odpisz, Ŝe jadę do Szkocji. Dołącz zaproszenie wraz ze wskazówkami, jak dotrzeć na miejsce. Peters wynurzył się spod biurka, przyciskając do piersi korespondencję. - Tak, panie Thornton - odrzekł, usiłując nadać głosowi pewny ton. Trudno jednak zachować pewność siebie, kiedy jest się na klęczkach. A jeszcze trudniej, jeśli ma się tylko mętne pojęcie, których listów dotyczą poszczególne instrukcje. łan Thornton spędził resztę popołudnia zamknięty z Petersem, zasypując biedaka kolejną górą poleceń. Wieczorem zaś spotkał się z hrabią Melbourne'em, swoim przyszłym teściem, uzgadniając szczegóły umowy przedślubnej. Tymczasem Peters przez pół wieczoru usiłował wyciągnąć od lokaja, które zaproszenia jego pracodawca by przyjął, a które odrzucił.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plsylkahaha.xlx.pl
|
|
|