|
Podstrony |
|
|
- Index
- Tolkien J.R.R. - Łazikanty, e-booki, J.R.R Tolkien wszystkie książki
- Tolkien J.R.R. - Rudy Dzil i Jego Pies, e-booki, J.R.R Tolkien wszystkie książki
- Uzdrowienie Miedzypokoleniowe -Robert DeGrandis SSJ, AAAE-booki i mp3 katolickie ksiazki skany nowe oraz stare
- Verne.Juliusz.Wyprawa.do.wnetrza.Ziemi.PL.PDF.eBook.(osloskop.net), Ksiazki - e-booki
- Trybusiewicz J. De Maistre, AAAE-booki i mp3 katolickie ksiazki skany nowe oraz stare
- Uczeń.Jedi.-.Dave.Wolverton.-.Narodziny.Mocy.(osloskop.net), Ksiazki - e-booki
- Twój własny introwertyk poradnik użytkownika - eioba, E-booki, Artykuły, Różne
- Turner Linda - Rod Coltonow 02 - Prezent dla Rebeki, E-BOOKI
- Tylko w Twoich snach - 9, E-booki, von Ziegesar Cecily - Plotkara
- Tylko Ty decydujesz o Swojej finansowej przyszłości, E-Booki, Złote Myśli
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sp6zabrze.htw.pl
|
|
|
|
|
Tom Clancy 9.2 - Tęcza Sześć, E-Booki, Tom Clancy, Cykl z Jackiem Ryanem |
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Tom Clancy Tęcza Sześć Tom drugi Tłumaczył: Krzysztof Sokołowski i Andrzej Zieliński Data wydania: 1998 Data wydania oryginalnego: 1998 Tytuł oryginału: Rainbow Six Spis treści: 20 Kontakty 21 Rozwój 22 Przeciwdziałanie 23 Czuwanie 24 Obyczaje 25 Wschód słońca 26 Rozwiązania 27 Sposób przenoszenia 28 W świetle dnia 29 Po burzy 30 Perspektywy 31 Ruch 32 Krwawe żniwo 33 Igrzyska 34 Igrzyska trwają 35 Maraton 36 Wysokie loty 37 Gasnący płomień 38 Rozwiązanie 39 Harmonia Epilog Wiadomości 20 Kontakty Zdawała sobie sprawę z tego, że choruje. Nie była pewna jak ciężko, ale widziała, że czuje się bardzo źle. Mimo podawanych jej środków uśmierzających ból, Mary Bannister była jeszcze na tyle przytomna, by się bać, że ciężko choruje. W szpitalu była do tej pory tylko raz, kiedy zwichnęła kostkę i ojciec obawiał się, że może być złamana, a teraz leżała w szpitalnym łóżku z kroplówką przy boku, w jej prawym ramieniu tkwiła igła łącząca ciało z kroplówką i sam ten widok ją przeraził, choć narkotyki niemal całkowicie ją otumaniały. Nie wiedziała, jakie środki jej podają. Doktor Killgore powiedział, że otrzymuje płyny celem niedopuszczenia do odwodnienia organizmu i coś jeszcze, tak powiedział, prawda? Potrząsnęła głową, bardzo chciała odzyskać przytomność umysłu, wszystko sobie przypomnieć. Opuściła nogi na podłogę po prawej stronie łóżka i wstała chwiejnie. Drżała na całym ciele. Pochyliła się, by sprawdzić, co wisi na urządzeniu do podawania kroplówki. Miała kłopoty ze skupieniem wzroku, zbliżyła twarz do tych różnych woreczków i stwierdziła, że opisane są nazwami, których nie potrafi zrozumieć. Wyprostowała się, próbowała skrzywić twarz w namyśle, ale nie do końca się jej to udało. Rozejrzała się po sali. Drugie łóżko oddzielone było czymś, co przypominało wysoką na półtora metra ceglaną ściankę i stało puste. Dostrzegła umieszczony na przeciwległej ścianie telewizor, w tej chwili wyłączony. Kafelkowa podłoga chłodziła jej bose stopy. Drewniane drzwi zamykały się nie na klamkę, lecz na zamek — były to zwykłe szpitalne drzwi, ale tego, oczywiście, nie wiedziała. Nie dostrzegła ani śladu telefonu. Czy w szpitalnych salach znajdują się telefony? Czy jest w szpitalu? Wyglądało to jak szpital, sprawiało wrażenie szpitala, ale dziewczyna zdawała sobie sprawę z tego, że myśli wolniej niż zazwyczaj. Czuła się zupełnie tak, jakby za dużo wypiła — nie tylko fizycznie źle; nie panowała też nad ciałem i miała wrażenie, że coś jej zagraża. Wiedziała, że musi coś zrobić, choć nie miała pojęcia, co. Przez chwilę stała nieruchomo, rozważając ten problem, po czym ujęła uchwyt urządzenia kroplówki i ruszyła w stronę drzwi. Na szczęście mechanizm kroplówki zasilany był z baterii, a nie z gniazdka. Stelaż toczył się gładko na gumowych kołach. Drzwi, jak się okazało, nie były zamknięte. Otworzyła je i dyskretnie rozejrzała się po korytarzu. Nie dostrzegła nikogo. Ruszyła przed siebie, ciągnąc kroplówkę. Ani po jednej, ani po drugiej stronie korytarza nie znalazła stanowisk pielęgniarek, ale specjalnie jej to nie zmartwiło. Skręciła w prawo, pchając kroplówkę przed sobą. Szukała czegoś, choć na dobrą sprawę nie wiedziała nawet, czego. Skupiła wzrok i próbowała kolejnych drzwi. Znajdowała wyłącznie ciemne pokoje, śmierdzące środkami dezynfekującymi. Dotarła do końca korytarza. Te drzwi oznaczone były symbolem T-9, a w pokoju, do którego prowadziły nie było łóżek, lecz biurko i komputer. Monitor świecił, co oznaczało, że komputer jest włączony. Podeszła bliżej i obejrzała go sobie dokładnie. Pecet, a ona wiedziała, jak pracować na pececie. Dostrzegła modem. A więc może... co właściwie? Przez dobrych kilka minut stała nieruchomo, pogrążona w myślach. Wreszcie uświadomiła sobie, że może przecież wysłać wiadomość ojcu. * * * Piętnaście metrów i jedno piętro dalej Ben Farmer najpierw odwiedził toaletę, potem nalał sobie kawy, a teraz opadł na kręcone krzesło i wrócił do lektury „Bio-Watch”. O trzeciej nad ranem w budynku panował, oczywiście, święty spokój. Tato, nie wiem gdzie właściwie jestem. Mówią, że podpisałam zezwolenie na jakieś testy medyczne, nowe lekarstwo czy coś, ale teraz czuję się bardzo kiepsko i właściwie nie wiem, dlaczego. Podłączyli mnie do czegoś, igła w ramieniu i czuję się kiepsko i... Farmer skończył lekturę artykułu na temat efektu cieplarnianego i zabrał się do sprawdzania podopiecznych. Komputer przerzucał na monitor obrazy z kolejnych włączonych kamer, wszyscy chorzy grzecznie leżeli w łóżkach, zaraz... ...Nie wszyscy. Co jest? — zdumiał się, czekając na kolejny przegląd kamer. Nie wychwycił kodu nieobecnego pacjenta. Trwało to około minuty i już wiedział... o cholera, sala T-4 była pusta. To dziewczyna, prawda? Obiekt K4, Mary Jakaśtam. Gdzie ją poniosło, do diabła? Włączył obserwację bezpośrednią i przejrzał korytarze. Nikogo nie znalazł. Nikt nie próbował przedrzeć się przez drzwi do reszty kompleksu. Oba przejścia zostały zamknięte i były wyposażone w alarm. Gdzie, do cholery, są ci lekarze? Na stanowisku była teraz jakaś baba, Lani Cośtam, nikt jej nie lubił, cholerna suka. Killgore też za nią nie przepadał, inaczej nie miałaby raz za razem nocnego dyżuru. Palacheck, tak się baba nazywała. Ciekawe skąd pochodzi? Czeszka? Podniósł do ust mikrofon. — Doktor Palacheck, doktor Palacheck, proszę skontaktować się z ochroną — nadał przez głośniki kompleksu. W trzy minuty później zadzwonił telefon. — Doktor Palacheck. Co się dzieje? — Obiekt K4 wybrała się na spacer. Nie mam jej na kamerach. — Już idę. Proszę zawiadomić doktora Killgore’a. — Tak jest. — Strażnik wystukał odpowiedni numer z pamięci. — O co chodzi? — usłyszał w słuchawce znajomy głos. — Mówi Ben Farmer. K4 znikła z sali. Właśnie jej szukamy. — Dobra, zadzwońcie kiedy ją znajdziecie. — Połączenie zostało przerwane. Killgore najwyraźniej nie przejął się zniknięciem tej Mary. Jeśli spróbuje wyjść z budynku, ktoś z pewnością ją zauważy. * * * Na ulicach Londynu nadal było tłoczno. Iwan Pietrowicz Kirilienko mieszkał blisko ambasady, do pracy chodził więc piechotą. Chodniki wypełniali śpieszący się przechodnie — Brytyjczycy są z reguły ludźmi uprzejmymi, londyńczycy wydają się jednak pędzić gdzieś bezustannie. Na uzgodnionym rogu znalazł się dokładnie o ósmej dwadzieścia. Zatrzymał się, czekając na zmianę świateł. W lewej dłoni trzymał konserwatywny dziennik „Daily Telegraph”. Podmiany dokonali płynnie. Nie padło ani słowo, dwukrotne stuknięcie w łokieć powiedziało mu, że ma rozluźnić palce, by pozwolić na wymianę jednego egzemplarza gazety na drugi. Odbyło się to nisko, poniżej poziomu talii, dzięki czemu nikt z przechodniów nie mógł niczego zauważyć. Tłum osłonił ich też przed kamerami, które mogły zostać rozmieszczone na dachach domów stojących przy tym ruchliwym skrzyżowaniu. Rezydent z trudem powstrzymywał uśmiech. Praca w terenie zawsze sprawiała mu przyjemność. Mimo zajmowanej obecnie wysokiej pozycji nadal lubił codzienną pracę szpiega. Udowadniał samemu sobie, że nadal jest równie dobry jak ci młodzi, którzy dziś dla niego pracowali. Po kilku sekundach zmieniło się światło i mężczyzna w ciemnym płaszczu oddalił się szybko, trzymając w dłoni gazetę. Od ambasady Kirilienkę dzieliły jeszcze dwie przecznice. Przeszedł przez żelazną bramę,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plsylkahaha.xlx.pl
|
|
|