|
Podstrony |
|
|
- Index
- Tom Clancy - Dług Honorowy - Tom 1, E-Book, Tom Clancy, Cykl z Jackiem Ryanem, Dług Honorowy 1994
- Tom Clancy - Dług Honorowy - Tom 2, E-Book, Tom Clancy, Cykl z Jackiem Ryanem, Dług Honorowy 1994
- VPN and BSD BSD 10 2010, E-book - Public, BSD Magazine
- Tolkien J.R.R. - Niedokończone Opowieści t. I, e-book, Tolkien J.R.R
- Tolkien J.R.R. - Niedokończone Opowieści t. II, e-book, Tolkien J.R.R
- Underwater 20Photography 20Magazine 20 2341 20 Mar-Apr 202008 , e-book Photography, Design
- Tom Brown jr. - Friedvolle Krieger der Wildnis, Mega Survival E-Book, Survival
- Tolkien J.R.R. - Władca Pierścieni 00 - Hobbit, E-Book`i, Władcy Pierścieni
- Tomb Raider The Book revised Prima Official eGuide(1), Poradniki Do Gier !
- Total English UpperIntermediate Student's Book, Angielski ebooki , learning
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- garnki.pev.pl
|
|
|
|
|
Tyrmand Leopold - Siedem dalekich rejsow(1)(1), e-book, Trymand Leopold |
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Leopold Tyrmand Siedem dalekich rejsów Powieść 1 Od Autora Książki powinny same mówić o sobie i za siebie. Ta powieść miała jednak losy dziwne, warto więc o nich wspomnieć. Jej pierwsza część pisana była w roku 1952, bez szans na publikację, i odłożona do szuflady. W 1957, w zmienionych na krótko warunkach, warszawski Czytelnik przekonał mnie, że warto kontynuować. Dopisałem dwie części, zgodnie z pierwotną koncepcją, która zakładała krótką powieść, zwaną po angielsku novella. Nowe części zwichnęły kompozycję, rozbudowały wątki i spięły je tak, że zmieniły założenia formy i treści. Czytelnik wydrukował książkę, lecz jej nie wydał na skutek interwencji cenzury. Uzasadnienie konfiskaty: pornografia i obrona inicjatywy prywatnej. Scenariusz, opracowany przez znanego reżysera z maszynopisu, nie uzyskał skierowania do produkcji. Natomiast angielski wydawca, Michael Joseph Ltd. w Londynie, który zakontraktował powieść w trakcie pisania i otrzymał maszynopis polski wraz z Czytelnikiem, dokonał przekładu i wydał ją w roku 1959 jako Seven Long Voyages. W 1962, Ullstein Verlag w Niemczech Zachodnich, wydał niemiecki przekład pod tytułem Ein Hotel in Darlotoo. W 1963, polski reżyser o mniej kontrowersyjnej opinii, ominął rafy komunistycznej kontroli kultury i film pod nazwą Zaledwie wczoraj, oparty na tej powieści, ukazał się na krótko w polskich kinach, wywołując nagonkę oficjalnej krytyki na reżysera i na mnie. Gdy opuszczałem kraj w 1965 roku udało mi się wywieźć jej jedyny polski maszynopis. Dlaczego nie próbowałem jej opublikować dotąd na emigracji? Jest to powieść porozumiewawczych tonacji, interesujących chyba tych tylko, którzy pamiętają pewną grupkę ludzi z końca lat czterdziestych w Polsce. Łatwo tę powieść oskarżyć, że jest rewią kulturowych mód, smaczków, nastrojów, stylów, konwencji, być może już przebrzmiałych. Jej seksualne sentymenty nie chronione przez reguły gry, mogą się wydać autoparodią. Nie ma w niej realizmu, który broniłby jej intencji, nie ma postaci zdolnych zapewnić jej literacką niezależność, są postawy absorbujące uwagę tylko tych, którzy mają dla nich cierpliwość. Nie ma w niej rzeczywistości, jest natomiast umowność, która nie odczytana właściwie, skazuje ją z góry na klęskę. Dlaczego ją wydaję, w blisko 20 lat po napisaniu, zaś niemal w 10 od kiedy nie mam nad sobą cenzury? Przeczytałem ją niedawno, po raz pierwszy od długiego czasu. Wydała mi się zabawna. Powód tak dobry jak każdy inny. Leopold Tyrmand Dla Mary Ellen… …Doznajemy zdziwienia, obserwując przesadę, która wiąże się z tą namiętnością… Nigdy nie było na świecie pyszałka, który tak głupio myślałby o sobie jak kochający myśli o osobie ukochanej… 2 Francis Bacon z Verulamu Nigdy nie znamy wszystkich przyczyn najprostszego zdarzenia… Rene Clair 3 Anecdotis Personae Jan Ronald Nowak człowiek pośród decyzji Ewa Kniaziołęcka magister historii sztuki Kapitan Ferdynand Stołyp szef kapitanatu portu August Leter makler okrętowy Madame Kraal właścicielka Hotelu Pod Zamkiem Ksiądz miejscowy proboszcz młody i prawy Anita służąca o wątpliwej reputacji Pan Krztynka restaurator Bengt Hauge prywatny duński szyper Przedsiębiorca transportowy wiek lat 13 Feliks Łagodny piekarz i alkoholik Zofia jego żona Dyrektor muzeum w czerwonym fezie Rozalia gospodyni Tołłoczko urzędnik kapitanatu portu oraz nieliczni inni. Rzecz dzieje się w Darłowie, niewielkim porcie na Zachodnim Pomorzu, wczesną wiosną 1949 roku. 4 Dzień Pierwszy W Darłowie, przed małym dworcem w stylu pruskiej prowincji, kończyła się kariera pociągu. Krótkiego pociągu o starych, rozklekotanych wagonach. W poprzek toru podkład na krzyżakach z ułamków szyn oznaczał, że dalej żaden pociąg już nie jedzie. Wysiadło kilka osób – wśród nich Ewa i Nowak. Oczywiście, obrzucili się nawzajem ciekawym spojrzeniem, starając się pokryć zainteresowanie sprawami końca podróży. Nowak pomyślał: „Jak to się stało, że jej nie zauważyłem przy przesiadkach w Sławnie i w Słupsku?” Ewa pomyślała to samo i jeszcze, że gdyby go zauważyła, postarałaby się znaleźć w tym samym przedziale. Przy wyjściu z dworca. Nowak powiedział do Ewy: – Proszę położyć walizkę na tym wózku. Do rynku daleko. – Skąd pan wie dokąd idę? – Z dworca w Darłowie wszyscy idą w jedną stronę. – Pan zna Darłowo? – Znam. – Dziękuję za pomoc – rzekła Ewa, kładąc walizkę na wózku, obok walizki Nowaka. Właściciel wózka zapalił dobyty z kieszeni niedopałek Machorkowego, wciągnął dym siłą swych trzynastoletnich płuc i pchnął wózek za Ewą i Nowakiem w długą, nieregularnie zabudowaną ulicę. Była wczesna, dżdżysta wiosna czterdziestego dziewiątego roku. Drzewa stały nagie i mokre. – To ładne – rzekł Nowak. Zupełnie jak u Kiplinga. – Co u Kiplinga? – spytała Ewa grzecznie. – W „Księdze Dżungli” zwierzęta nawołują się hasłem tajemnej wspólnoty, która odróżnia ich od innych istot. Brzmi ono: „Jesteśmy jednej krwi”. Otóż my… – Nowak zawahał się i Ewa nie wiedziała czy umyślnie czy mimo woli. – „Jesteśmy jednej krwi” w syku węża i pomruku pantery – podjęła Ewa z ochotą. – Oznaczało solidarność, pomoc i coś jeszcze. Nigdy nie wiedziałam co właśnie jeszcze. – Może zadowolenie? – Co to za kaplica? – Świętego Jürgensa. Nic ciekawego. – Pan, widać, zorientowany. – Trochę. Raczej tak. Weszli na mostek, śliski i wilgotny. Wieprza rwała mętnym nurtem. Na prawo rozlewała się w szeroką młyńską groblę, nad którą stał zamek, malowniczy jak dziecięca bajka czytana w wieku dojrzałym. – Latem musi tu być ładnie. – Idyllicznie i lanszaftowo. Gęsta zieleń i stara architektura. – A więc jesteśmy jednej krwi? – Tak sądzę. A pani? 5
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plsylkahaha.xlx.pl
|
|
|