|
Podstrony |
|
|
- Index
- Tonya Wood (Ryanne Corey) - Sekret milionera, Książki - ebook, ● Harlequin Gorący Romans Duo
- Trevelyan George Macaulay - Historia Anglii, LITERATURA FAKTU - j. polski
- Tytus Liwiusz - Dzieje Rzymu od zalozenia miasta cz. 1(1), Źródła historyczne
- Unspeakable Histories Film and - Guynn, Books,
- Underground History of American Education, k E-booki
- Tori Carrington-Nic nie jest w porzadku, Książki, Romanse i Erotyki
- Tukidydes, Książki, historia
- Uwodzicielka - Laurens Stephanie, Romanse
- Tyler Paige - Alaskan Werewolf 02 - Animal Instinct, HARLEQUIN Gorący Romans, romans ;-)
- Upadłe Anioły 04 - Anielski hultaj(Miłość szpiega) - Putney Mary Jo, Romanse historyczne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- slaveofficial.keep.pl
|
|
|
|
|
Uwieść aroganta - Basso Adrienne, Romanse historyczne |
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Basso Adrienne UWIE ĺĘ AROGANTA Rozdział 1 Londyn, pocz Ģ tek stycznia 1811 Zapadał zmierzch. Nathaniel Bennet, baron Avery i młodszy syn szóstego ksi ħ cia Claridge'a, stał przed rodzinnym pałacem w Londynie. Chocia Ň z masywnych, mosi ħŇ nych kołatek zdj ħ to ju Ň czarne wst ħ gi, w pogr ĢŇ onym w głuchej ciszy domostwie wci ĢŇ jeszcze panował Ň ałobny nastrój, jakby smutek i Ň al jego mieszka ı ców udzieliły si ħ murom. Był ju Ň spó Ņ niony, ale wci ĢŇ tkwił przed wej Ļ ciem. Czekał w milczeniu, chc Ģ c si ħ uspokoi ę i pow Ļ ci Ģ gn Ģę emocje. Kieliszek czego Ļ mocniejszego doskonale by mu teraz zrobił. Kilka łyków whisky albo koniaku rozgrzałoby go, o Ň ywiło i pomogło w jego zamierzeniach. Westchn Ģ ł gło Ļ no, za Ň enowany własnymi my Ļ lami. Obłoczek pary z jego oddechu uniósł si ħ do góry w zimnym powietrzu. Przystojny arystokrata wzruszył ramionami i wcisn Ģ ł okryte r ħ kawiczkami dłonie w kieszenie ciepłego płaszcza, Ň eby je rozgrza ę . Wiedział jednak, Ň e to nie z powodu zimna dreszcz przenika go do szpiku ko Ļ ci. Wizyty z dnia na dzie ı powinny stawa ę si ħ coraz łatwiejsze. Tymczasem, cho ę codziennie przychodził nieco pó Ņ niej i odchodził troch ħ wcze Ļ niej, wcale tak nie było. Podobno czas leczy rany, ale on wci ĢŇ czuł ten sam dojmuj Ģ cy gł ħ boki ból. Nie mógł si ħ dłu Ň ej oci Ģ ga ę . Ze sztucznym, przylepionym do warg u Ļ miechem podszedł do wej Ļ cia, usiłuj Ģ c nie my Ļ le ę o tym, Ň e grecka klasyczna prostota budowli nieodparcie przypomina mu mauzoleum. Na jego energiczne kołatanie natychmiast otworzył drzwi szczupły młody lokaj, blondyn o jasnej cerze. – Jego Lordowska Mo Ļę nie przyjmuje dzi Ļ nikogo. Mo Ň e zostawi pan kart ħ ? – I wyci Ģ gn Ģ ł ku niemu srebrn Ģ tac ħ na wizytówki w wyczekuj Ģ cym ge Ļ cie. Nathaniel zmarszczył czoło. Widocznie lokaj był nowy, skoro nie wiedział, kogo powitał w drzwiach. – Nale Ňħ do rodziny! Zdj Ģ ł ci ħŇ ki płaszcz i wskazał palcem opask ħ z krepy na surducie. Nic trzeba mnie zapowiada ę . – Ale... Nathaniel niedbałym gestem podał mu okrycie i odwrócił si ħ plecami. – Jego Lordowska Mo Ļę jest w salonie nerwowo wyj Ģ kał lokaj, rzucaj Ģ c si ħ do przodu, Ň eby palto nie upadło na Ļ lisk Ģ marmurow Ģ posadzk ħ . – Nie przyszedłem w odwiedziny do Jego Lordowskiej Mo Ļ ci – mrukn Ģ ł pod nosem Nathaniel. – Ach, to pan, milordzie! – Gospodyni, pani Hutchinson, wybiegła na schody. Obfity podbródek drgn Ģ ł jej, kiedy oznajmiła: Panicz ju Ň o pana pytał. Troch ħ si ħ zezło Ļ cił, ale powiedziałam i jemu, i siostrom, Ň e tylko pana patrze ę . Bardzo im na tych wizytach zale Ň y, a ja wiem, Ň e pan nigdy by nie uchybił takiej powinno Ļ ci. Nathaniel poczuł wyrzuty sumienia, Ļ wiadomy, Ň e nie zasłu Ň ył na pochwał ħ . To jego brat, Robert, zawsze brał sobie do serca obowi Ģ zki rodzinne. Nie on. – Czy dzieci ju Ň piły herbat ħ ? – spytał, wchodz Ģ c na gór ħ . – Nie, czekały na pana odparła. Ci ħŇ ki p ħ k kluczy u pasa zad Ņ wi ħ czał energicznie, gdy dzielnie usiłowała dotrzyma ę mu kroku. – Zaraz przynios ħ Ļ wie Ň ej. Dzbanek w pokoju dziecinnym pewnie ju Ň wystygł. – Znakomicie. – Nathaniel powoli wspi Ģ ł si ħ na drugie pi ħ tro. Bez wahania min Ģ ł liczne drzwi w korytarzu. Dobrze znał drog ħ , przecie Ň wiele razy szedł t ħ dy w młodo Ļ ci. Nie zwalniał kroku, póki nie stan Ģ ł przed wła Ļ ciwym wej Ļ ciem. Bał si ħ , Ň e je Ļ li to zrobi, opu Ļ ci go odwaga. Kiedy nacisn Ģ ł klamk ħ , opanował si ħ jednak i przybrał miły wyraz twarzy. Potem przekroczył próg. – Dobry wieczór. Słu ŇĢ ca siedz Ģ ca w rogu zerwała si ħ pospiesznie i dygn ħ ła przed nim. Robótka, nad któr Ģ pilnie pracowała, spadła na podłog ħ – przykl ħ kła wi ħ c, Ň eby j Ģ podnie Ļę . Nathaniel chciał jej pomóc, lecz dziewczyna zaczerwieniła si ħ i tak zapl Ģ tała w słowach, Ň e zrezygnował. Przeniósł powoli wzrok na Ļ rodek pokoju, gdzie troje małych dzieci siedziało przy stole, szepcz Ģ c co Ļ do siebie po cichu. Na kominku buzował ogie ı , przyjemnie ogrzewaj Ģ c pomieszczenie. Rozrzucone zabawki i pikowane obicia w Ň ywych barwach powinny stwarza ę mił Ģ atmosfer ħ . A mimo to wszystko tu tchn ħ ło sztywnym, oficjalnym nastrojem, bardziej pasuj Ģ cym do salonu ni Ň pokoju dziecinnego. – Ciesz ħ si ħ , Ň e poczekali Ļ cie na mnie z herbat Ģ . Jestem wam szczerze wdzi ħ czny. Nathaniel u Ļ miechn Ģ ł si ħ zach ħ caj Ģ co, cho ę bez wielkich nadziei na reakcj ħ . I rzeczywi Ļ cie Ň adnej nie było. Stłumił westchnienie, odsun Ģ ł krzesło i usiadł. Mebelki były wprawdzie przeznaczone dla dzieci, lecz podczas poprzednich wizyt przekonał si ħ , Ň e mocne drewno wytrzyma jego ci ħŇ ar. Było mu niewygodnie siedzie ę z kolanami znacznie powy Ň ej blatu, ale zdołał si ħ jako Ļ skuli ę na krzesełku, podkurczaj Ģ c długie nogi. W ko ı cu ojciec dzieci robił to prawie codziennie, póki nie zmogła go Ļ miertelna choroba. – Czy... czy mog ħ ci nala ę herbaty, stryjku? – cicho i niepewnie spytała dziewi ħ cioletnia Phoebe. Zaskoczony Nathaniel uniósł głow ħ i z nadziej Ģ spojrzał na swoj Ģ bratanic ħ . Po raz pierwszy próbowała nawi Ģ za ę z nim rozmow ħ ! Podczas poprzednich wizyt była grzeczna, ale prawie si ħ nie odzywała, a jej niepewne wyb Ģ kiwane pod nosem odpowiedzi sprawiały mu Ň yw Ģ przykro Ļę . – Je Ļ li wy te Ň zechcecie si ħ napi ę . – Posłał całej trójce zach ħ caj Ģ cy u Ļ miech. Siedmioletnia Jeanne Marie odwzajemniła go przez krótk Ģ chwil ħ . Drobna dziewczynka z jasnymi jedwabistymi lokami spływaj Ģ cymi na ramiona miała niebieskie oczy okolone g ħ stymi rz ħ sami. – Czy lady Julienne te Ň mo Ň e si ĢĻę z nami do herbaty? – Lady Julienne? – zdumiał si ħ Nathaniel. – To jej lalka – wyja Ļ niła szeptem Phoebe. Wtedy dostrzegł, Ň e Jeanne Marie tuli do piersi zniszczon Ģ szmacian Ģ lalk ħ – zapewne swoj Ģ ulubion Ģ zabawk ħ , bo lady Julienne brakowało jednego oka i paru paluszków u lewej r Ģ czki, a niebiesk Ģ sukienk ħ miała brudnaw Ģ i obszarpan Ģ . – B ħ dzie mi bardzo miło. Phoebe, zrób miejsce dla lady Julienne. Zobaczył, Ň e starsza z dziewczynek odetchn ħ ła z ulg Ģ i ostro Ň nie postawiła drug Ģ porcelanow Ģ fili Ň ank ħ przed Jeanne Marie. – Czy Wasza Miło Ļę zechce przył Ģ czy ę si ħ do nas? Gregory Quincy Reginald Bennet, ósmy ksi ĢŇħ Claridge, odwrócił si ħ , zło Ň ył szybko r ħ ce i zasłonił nimi buzi ħ . Pucołowaty, rumiany chłopiec był du Ň y jak na swoje cztery lata. Chocia Ň mi ħ dzy Nathanielem a jego starszym bratem, Robertem, nikt nie doszukałby si ħ wi ħ kszego podobie ı stwa, dziwnym zrz Ģ dzeniem losu mały Gregory wygl Ģ dał jak wierna kopia stryja, kiedy ten był dzieckiem. ĺ wiadczył o tym portret w rodzinnej galerii. Najwyra Ņ niej malec odziedziczył te Ň władcze, zawzi ħ te usposobienie krewnego i jego upór. – Nie zachowuj si ħ jak brzd Ģ c, Gregory. – Jeanne Marie szturchn ħ ła brata w bok. Chłopiec pisn Ģ ł i potkn Ģ ł si ħ o brzeg dywanu. Nathaniel chwycił go mocno za rami ħ , ratuj Ģ c przed upadkiem. Poczuł, Ň e ciało dziecka sztywnieje. Gregory spojrzał na niego niech ħ tnie. – Kiedy przyjdzie papa? – spytał gniewnie. – Cicho, cicho – upomniała go Phoebe. – Ju Ň ci tyle razy powtarzałam, Ň e papa nie mo Ň e przyj Ļę , bo jest w niebie. – Razem z mam Ģ – dodała Jeanne Marie. Roz Ň alony Gregory, ze zło Ļ ci Ģ w oczach, tupn Ģ ł nog Ģ . – Nie chc ħ , Ň eby on był w niebie! Niech tu przyjdzie! Zaraz! – Usta Jeanne Marie zacz ħ ły dr Ň e ę . – I mama te Ň ! Nathaniel rozgl Ģ dał si ħ wokół bezradnie. Wybuch Ň alu, tłumionego od tak długiego czasu, przyniósłby zapewne dzieciom ulg ħ , lecz on nie potrafił sprosta ę tej sytuacji. W tej Ň e chwili do pokoju wtoczyła si ħ Ň wawo pani Hutchinson, a za ni Ģ wszedł lokaj, nios Ģ c na tacy dzbanek Ļ wie Ň ej herbaty i ciasteczka. – Bo Ň e Ļ wi ħ ty, a to co znowu?! – Zaniepokojona gospodyni ukl ħ kła i szeroko rozpostarła ramiona. Gregory i Jeanne Marie z łkaniem rzucili si ħ jej w obj ħ cia, a ona przytuliła ich ze współczuciem. – Przypomnieli sobie o papie i mamie powiedziała spokojnie Phoebe. – Dlatego płacz Ģ . – Och, moje biedne niewini Ģ tka! – Pani Hutchinson przygarn ħ ła obydwoje jeszcze mocniej, a dzieci ukryły główki w jej obj ħ ciach, gło Ļ no zawodz Ģ c. Nathaniel spojrzał na Phoebe. Przygryzała warg ħ , a dłonie zacisn ħ ła tak mocno, Ň e pobielały jej kostki palców. Domy Ļ lał si ħ , Ň e pragnie pociechy równie gor Ģ co, jak brat i siostra, lecz uwa Ň a, i Ň jest zbyt du Ň a, Ň eby otwarcie da ę upust uczuciom. A przecie Ň czuła taki sam Ň al. Avery nieznacznie przysun Ģ ł si ħ do niej z krzesłem i poło Ň ył r ħ k ħ na stole koło jej dłoni. Nie chciał zawstydza ę dziewczynki, otwarcie oferuj Ģ c pocieszenie, cho ę troska ta była nieco przesadna. Rozpaczliwy płacz Gregory'ego i Jeanne Marie całkowicie pochłon Ģ ł uwag ħ słu Ň by. Strata obydwojga ukochanych rodziców jest czym Ļ strasznym. Dzieci, chocia Ň pełne bólu, nie wszystko jeszcze pojmowały z całej grozy i zawiło Ļ ci tego zdarzenia. Niepewny u Ļ cisk palców wokół nadgarstka przerwał jego pos ħ pne rozmy Ļ lania. Phoebe wsun ħ ła drobn Ģ , delikatn Ģ r Ģ czk ħ w jego dło ı . Nathaniel uj Ģ ł j Ģ łagodnie w nadziei, Ň e ten prosty gest podtrzyma na duchu dziewczynk ħ . Ona za Ļ , jakby w odpowiedzi, wzmogła swój u Ļ cisk. – Wasz tata był nie tylko moim bratem, ale i najlepszym przyjacielem – powiedział półgłosem. – Kocham was z całego serca i zrobi ħ wszystko, co w mojej mocy, Ň eby was chroni ę . – Naprawd ħ ? – szepn ħ ła cichutko. – Zawsze – zapewnił j Ģ solennie. Phoebe zadr Ň ała, ale nie pu Ļ ciła jego r ħ ki. – No, no, dosy ę ju Ň , zaraz otr ħ wam łzy mówiła pani Hutchinson. – Kucharka upiekła wasze ulubione podpłomyki i ptysie. Trzeba je zaraz zje Ļę . Je Ļ li zrobicie to pó Ņ niej, stracicie ochot ħ na obiad. Gospodyni wyj ħ ła z kieszeni czyst Ģ lnian Ģ chusteczk ħ i wytarła buzi ħ Jeanne Marie. Gregory, nie dbaj Ģ c o pomoc, wysi Ģ kał nos w r ħ kaw, a potem zasiadł do stołu razem z siostrami i stryjem. W wi ħ kszo Ļ ci londy ı skich domów herbat ħ podawano po obiedzie. Nathaniel czułby si ħ nieswojo, wychylaj Ģ c kieliszek trunku przy malcach, dlatego te Ň rytuał picia tego napoju przesuni ħ to na wcze Ļ niejsz Ģ por ħ . W ten sposób dzieci miały przynajmniej jakie Ļ zaj ħ cie. Cała trójka w milczeniu zgromadziła si ħ przy stole. Emocje ju Ň nieco opadły, lecz w spojrzeniach dwojga młodszych z rodze ı stwa patrz Ģ cych, jak Phoebe w skupieniu napełnia porcelanowe fili Ň anki, wci ĢŇ jeszcze tlił si ħ l ħ k. – Je Ļ li macie na co Ļ ochot ħ , wystarczy zadzwoni ę , a Sanders zaraz to przyniesie pouczyła je pani Hutchinson, u Ļ miechaj Ģ c si ħ szeroko na odchodnym. Avery, pozostawiony sam na sam z dzie ę mi, musiał jako Ļ nawi Ģ za ę z nimi rozmow ħ . Lady Julienne posłu Ň yła mu za znakomity pretekst. Mógł kierowa ę do niej pytania, nie oczekuj Ģ c Ň adnej odpowiedzi, a cała trójka uznała to za Ļ wietn Ģ zabaw ħ i szybko dała si ħ w ni Ģ wci Ģ gn Ģę . Nathaniel z niewyra Ņ nym u Ļ miechem poci Ģ gn Ģ ł par ħ łyków słabej, letniej herbaty, po czym uznał, Ň e gdyby koledzy z klubu słyszeli jego konwersacj ħ ze zniszczon Ģ szmacian Ģ lalk Ģ i trojgiem dzieci w pokoju dziecinnym, wydałby si ħ im pomyle ı cem. Je Ļ li jednak te błaze ı stwa mogły cho ę na chwil ħ złagodzi ę ból malców, to warte były takiej ceny. Musiał si ħ ju Ň po Ň egna ę . Zabolało go w krzy Ň u, kiedy wstał od stołu, ale nie okazał tego. W pokoju zapadła nagle trwo Ň liwa cisza. Nathaniel nachylił si ħ i pocałował Phoebe oraz Jeanne Marie w czubek głowy, a potem obrócił si ħ ku Gregory'emu. Całus nie wydał mu si ħ stosownym po Ň egnaniem z czupurnym bratankiem, lecz Nathaniel czuł, Ň e nie mo Ň e odej Ļę , nie okazuj Ģ c chłopcu w jaki Ļ sposób serdeczno Ļ ci. Zmierzwił mu wi ħ c lekko czupryn ħ i wzi Ģ ł go pod brod Ģ . Gregory przyj Ģ ł to z zadowoleniem. Nathaniel wyprostował si ħ i z ulg Ģ opu Ļ cił pokój dziecinny. Zamkn Ģ ł drzwi i przez dług Ģ chwil ħ stał, patrz Ģ c bezmy Ļ lnie w gł Ģ b korytarza. Ruszył, rozcieraj Ģ c obolały kark. Dwie godziny sp ħ dzone z dzie ę mi okazały si ħ wyczerpuj Ģ ce niczym dziesi ħę rund w salonie bokserskim. Cho ę t ħ sknił za Ļ wie Ň ym powietrzem i mocn Ģ whisky, wiedział, Ň e to nie koniec jego rodzinnych obowi Ģ zków. Musiał jeszcze porozmawia ę z guwernantk Ģ , pann Ģ Reynolds. Dziwne mu si ħ zreszt Ģ wydało, Ň e nie zastał jej tym razem w pokoju dziecinnym. Mo Ň e miała akurat wychodne? Gdy jednak zapytał pani Ģ Hutchinson o guwernantk ħ , ta klasn ħ ła w dłonie i pokr ħ ciła głow Ģ . – O, to pan nie wie? Dwa dni temu wyjechała. Nathaniel był zaskoczony. – Nie wiedziałem. Zdawało mi si ħ , Ň e dzieci s Ģ z ni Ģ bardzo z Ň yte. Czy nie przygn ħ biło ich jej odej Ļ cie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plsylkahaha.xlx.pl
|
|
|