|
Podstrony |
|
|
- Index
- Tomaszewski Jerzy - Najnowsze dzieje Żydów w Polsce, Żydzi w Polsce
- Tomasz Goban-Klas Jima Banistera typologia mediów - próba uniwersalnej klasyfikacji medialnej, dzieci a media
- Tomasz Kacprzak (PO), monitoring kandydatów [Łódź], Wybory samorządowe 2014, ulotki wyborcze (radni)
- Tomasz Hipsz firma w internecie. poradnik subiektywny cała książka, ebooki
- Tomasz Szopiński - Efektywne Zarządzanie Czasem [torrenty.org], MOC UMYSŁU
- Tomaszewski J. - Mniejszości narodowe w Polsce XX wieku, LITERATURA FAKTU - j. polski
- Tomasz Grzyb Adam Sitkowski - Od Złotówki Do Stówki (64 str), książki
- Tomaszewski Bogusław - Starożytne kultury naszych przodków, LITERATURA FAKTU - j. polski
- Tomasz Kranz Uwagi na temat rozwoju dzialalnosci pedagogicznej,
- Tomasz Bar - Praktyczne porady finansowe(1), książki nlp
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sp6zabrze.htw.pl
|
|
|
|
|
Tomasz Mróz M1 1986, Eboki |
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] TOMASZ MRÓZ M1 – 1986 Wydawnictwo RW2010 Poznań 2012 Redakcja i korekta zespół RW2010 Redakcja techniczna zespół RW2010 Copyright © Tomasz Mróz 2012 Okładka Copyright © Tomasz Mróz 2012 Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa. Dział handlowy: .pl Zapraszamy do naszego serwisu: Utwór bezpłatny, z prawem do kopiowania i powielania, w niezmienionej formie i treści, bez zgody na czerpanie korzyści majątkowych z jego udostępniania. Pamięci Stanisława Pająka poświęcam Tomasz Mróz: M1 – 1986 RW2010 1986 M . siedział w swoim mieszkaniu w październikowy wieczór roku 2000. Siedział i kontemplował. W pierwszej kolejności fakt, że ma już prawie trzydzieści lat, a w drugiej, że nic z tego faktu nie wynika dla kraju, województwa czy nawet marnego powiatu grodzkiego. – Wiek stabilizacji i pracy organicznej – nucił na głupawą melodię gondolierską (znaną z kampanii Krzaklewskiego pod roboczym tytułem „Piękny Maryjan”). Nucenie to urozmaicał różnego rodzaju pukaniem będącym zarysem rytmu. Przed M. na podłodze stała szklaneczka z ginem. – Nie lubię ginu – skrzywił się do siebie – ale muszę pić, bo nudno. Zakręcił płynem, łyknął nieco wirującej cieczy i znowu się skrzywił. Dwóch gości w telewizji usiłowało dociec, czy baza wyborcza Olechowskiego może być zarysem zaczynu kiełkującej inicjatywy politycznej wpisującej się w statystyczne oczekiwania centroprawicowej grupy wyborców z przechyłem na przedsiębiorczość i z odcieniem doktryny liberalnej, nie bez wpływu uczuć prospołecznych. – Nie lubię ginu, ale muszę... – powtórzył jakby zainspirowany dyskusją. Popatrzył na swoje odbicie w wirującej tafli alkoholowej, wytrzeszczył oczy, zmarszczył brwi, wystawił język, obślinił się, zagulgotał, aż wreszcie orzekł: – Ale morda! – Hę? – zabulgotała ciągle wirująca powierzchnia. – Co jest?! – przeraził się M. – Co ja piję?! Ale że humor mu dopisywał, powiedział znowu, tym razem dobitniej: – Ale ryj, ohyda, obrzydliwy i pryszczaty! Ze szklaneczki wychyliła się twarz, w rzeczy samej, obrzydliwa i pryszczata. – Słuchaj no, M. – twarz wyrzucała nerwowo słowa – masz tu jak u Pana Boga za piecem. Masz stabilizację i pracę organiczną, masz stały dochód i abonament 4 Tomasz Mróz: M1 – 1986 RW2010 telewizji kablowej, masz już prawie trzydziestkę i, kurcze na grillu, nie pamiętasz dojrzewania. Też byłeś niewymiarowy i pryszczaty. – Ja nie, ale Ryży to, o ja cię, miał nawet swój fan-klub. W tym momencie zorientował się, że ta rozmowa jest jak z innej galaktyki. – Kto ty jesteś, kurde?! Czy w tych Polmosach ocipieli, żeby takie paskudztwo wsadzać w produkcję, co na to wszystko SANEPID?! – krzyczał, starając się utrzymać bezpieczny dystans do naczynia. – Graba, Gin jestem, duch czyli. – Postać zakołysała się orientalnie nad szklanką. – Z tych Ginów – dodał i mrugnął okiem. – Z których, chyba z von Polmosów, he, he, he! – M. rozluźnił się. – No, no, przepraszam. Z tym ryjem też nie chciałem, to było do siebie. – No to gadaj, czego chcesz, bo już mi się pić chce – ponaglił Gin. – W okresie dojrzewania potrzebuję dużo ginu. – Co, ja, ale o co chodzi, co chcę, nie rozumiem – nie rozumiał M. – Donnerwetter – zaklął domniemany von Polmos. – Gin spełnia życzenie, zazwyczaj jest to coś, na co beze mnie nie miałbyś szans, z doświadczenia jeszcze wiem, że jest to zwykle życzenie durne i nieżyciowe, i przynoszące same kłopoty, ale tak jestem zaprogramowany, że mam je wykonać. Ściągawki nie dostarczam, więc musisz coś wymyślić sam, małpi móżdżku! – Ja mam dwa fakultety! – uniósł się M. i zrobił nadętą minę. – O, psiajucha, to przepraszam – zaczął ironizować Gin – czy pan magister pozwoli, że... – Dobra, już okej, chwyciłem, chcę w przeszłość, jak w Tytusie – powiedział M. Gin wzniósł oczy ku niebu. – Następny Wells... Czy ja jestem biuro podróży? – Przecież powiedziałeś, że mogę! – zirytował się M. 5
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plsylkahaha.xlx.pl
|
|
|